Niedzielne popołudnie. Pani Zosia Pyla, która wcieliła się po raz kolejny w przewodnika stawia mnie i Józka, który dołączył do wycieczki przed obliczem cudów. Sama mówi, że trasę przygotowała bardzo skrupulatnie (można się było domyślić) i prowadzi nas dwoma szlakami. Pierwszy z nich do miejsca niewidocznego z drogi, schowanego w zieleni - ale o nim w następnym wpisie, dziś o oglądaniu okolicy spod chmur.
Z głównej piekarskiej drogi zjeżdżamy w bok, jest bardzo wąsko, trzeba uważać, ale można jechać do góry i do góry... Nagle widzę to co nasza przewodniczka chciała nam pokazać - zapiera dech w piersi. Jeszcze parę kroków i jesteśmy na Piekarskich Skałkach, na wzgórzu Okrążek. W dole Wisła, Wisły odnoga, klasztor w całej okazałości - ten w Tyńcu, a na horyzoncie ten na Bielanach . W dole urwisko, z boku widać odsłonięte skały, w dali kominy elektrowni. Mówię, że czasem wyglądają malowniczo na co pani Zofia z właściwym sobie poczuciem humoru stwierdza, że owszem - "czasami, dobrze ujęte".
Wyruszamy na kolejne wzgórze - na Stróżnicę. Myślę, że już tego dnia zobaczyłam wszystko, ale gospodyni ma coś w zanadrzu. Pracownia krzemieniarska z okresu paleolitu. Teraz pokryta soczystą zielenią, gdzieniegdzie wystają skały rodzące krzemienie - pofalowane morze zieleni. Wzdłuż wyraźnie odcinający pas w kształcie łodzi. Przypadek? Wszak za pracownią - rzeka.
A z rzeką pani sołtys ma kolejne plany i marzenia - co można zrobić dla miejscowości, mieszkańców i turystów. Przeprawa promowa działa, można też płynąć Wisłą galarą. Czas na kolejne pomysły! Czas też rozstać się tego dnia, długo jednak będę miała pod powiekami zachwycające krajobrazy widziane z góry. Chwilo trwaj!
p.s.1.Pięknie dziękuję pani Zofii za baśniową podróż - w czasie i przestrzeni.
p.s. 2. Zwrócono mi uwagę pod postem z cz. I, że jaskinia na pierwszym zdjęciu jest w rzeczywistości kawerną, w której trzymano lód dla pobliskiego pałacu. Dziękuję za czujność i gratuluję znajomości tematyki.