Dopisana historia, a właściwie historyjka do posta "pani nauczycielka". Ewa, która wspominała mamę - nauczycielkę z Kamienia - Zofię Filipowicz.
Teraz wróciła do zdjęcia:

A więc od lewej - Ewa siedzi na kolanach swojego ojczyma Ala, następnie jej mama, później nauczycielka Eugenia ("dla mnie była panią Lalą" - wspomina Ewa) i brat Alfons w sutannie. Wypadło na niego - bęc, to teraz historyjka ze wspomnień Ewy:
"Sutanna opada z brata Alfonsa. On nastawiał aparat i pędem biegł by zdążyć zapozować. Brat Alfons przybył do Kamienia z Tczewa - ogrodnik i przedsiębiorca, prowadził dla kościoła wapiennik w Kamieniu nad Wisłą. Latał samolotem. W latach 60tych wystąpił z zakonu by osiąść na Orawie i założyć rodzinę. Lubił mnie, bywał u nas, grał w szachy z Alem, uwielbiał prawdziwą kawę, którą wówczas dostawałyśmy z mamą w paczkach z zagranicy. Pewnego razu pogniewałam się o coś na niego, usiadłam mu na kolanach i przylepiłam mu do czoła gumowy wieszak na przyssawce. Dorośli przez chwilę nie mogli go odczepić i potem chodził z czerwonym kółkiem na czole za karę. Kiedy strach już minął miałam mściwą satysfakcję".
Ech, no cóż - dzieci... Zawsze takie same, gotowe do psot, nieważne czy przed wojną czy sześćdziesiąt lat po.
banke hihihihihi!!!!