top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

łapię stopa


A żeby go złapać trzeba wyjść z lasu w pobliżu drogi. A żeby wyjść z lasu, trzeba przez niego przejść - tzn. uporczywie przez niego iść w zupełnie innym kierunku od zamierzonego. Najprościej mówiąc - pobłądziłam...

Auto zostawiłam Przegini w lesie, przy drodze na Kamień, przed szlabanem. Zamierzałam dojść do skał, a wracając wejść na górę i porozglądać się - bywałam w tym miejscu i jest pięknie. Droga była prosta i przyjemny chłód z lasu. Idąc dorównałam kroku biegaczce, która najwyraźniej skończyła trening i wracała do domu - zapytałam więc o skały. Kobieta potwierdziła, że są i mam iść w prawo i że stamtąd są bardzo ładne widoki. "Bardzo ładne widoki" z jednej strony mnie zainteresowały, ale z drugiej nieco zaniepokoiły - nie pamiętałam takiego szczegółu z wcześniejszych spacerów. Ponieważ jednak szłam tędy dobrych kilka lat tamu a te "bardzo ładne widoki" korciły mnie poszłam więc za wskazówkami. Rzeczywiście dotarłam do poszarpanych skał z prawej. Wyglądały pięknie i spodziewając się takiego widoku z góry wspięłam się bardzo stromą ścieżką. Las tam się jednak nie kończył więc korzystając z mapy w telefonie skierowałam się na jego skraj. Końca lasu ciągle nie miałam, toteż postanowiłam zawrócić podchodząc jeszcze kawałek w bok by zerknąć co tam jest. A tam były ogromne doły - jeden obok drugiego, głębokie, niektóre z wystającymi skałkami. Bardzo mnie zainteresowały, ale nie byłam w stanie wymyślić (ani znaleźć już w domu w sieci) po czym zostały.

Nie byłam już też w stanie ustalić jak iść. Mapa w telefonie nagle straciła dla mnie czytelność, więc ruszyłam nieco na wyczucie. Kiedy zerknęłam znowu na mapę gdzie ja jestem w tym lesie - zobaczyłam, że niedaleko większych dróg. Ale co to za drogi? Myślałam, że ze zmęczenia już w ogóle źle widzę mapę. Jednak to co zobaczyłam za chwilę prawie zwaliło mnie z nóg - na skraju lasu (niby "w końcu") zobaczyłam Rusocice. I skałę (tę z krzyżem, właśnie prawie stałam na niej) i zalew i Wisłę...

A do auta daleko! To już dokładnie zobaczyłam na mapie. Wyszłam z lasu i ruszyłam do drogi. Mogłam iść te kilka kilometrów drogą. Zatrzymałam pierwsze nadjeżdżające auto... Musiałam wyglądać wiarygodnie i mówić całkiem rozsądnie bo kierowca powiedział, że mnie dowiezie do auta. "Panie Jurku - bardzo dziękuję! Za odwiezienie i za rozmowę i za pocieszenie, że w tym lesie łatwo pobłądzić".

Gdyby nie uprzejmość pana Jurka - do auta dotarłabym z zachodem słońca - licząc, że już nigdzie nie pobłądzę...


19 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page