Zalas. I Piekło. Zaskoczyło mnie kiedy dowiedziałam się o jego istnieniu. Podczas spotkania ze znajomymi zaczęliśmy rozmawiać o okolicy i zeszło na Piekło. W końcu zorientowaliśmy się, że każde z nas mówi o innym. Ja o tym na Wrzosach, Marek o tym przy Orleju, ale już w Zalasiu, pokazał mi na mapie w którym dokładnie jest miejscu.
Zalas jest bardzo ciekawie położony, trzy wzgórza, uskoki (do siedmiu metrów), kamieniołomy. Takie usytuowanie aż się prosi o coś piekielnego.
No to poszłam. I w to Piekło Zalaskie schodziłam trzy razy - za każdym razem z innej strony, inną ścieżką - ścieżką od północy na Górę Zalaską, przez Orlej, wzdłuż jeziorka w głębokim wyrobisku (przy wiosce indiańskiej). Każda z tych tras zupełnie inna choć blisko siebie. Idąc przez Orlej można przeczuwać, że Piekło będzie głęboko wciętą dolinką, ale z pewnością - nie stając na szczycie góry. Las, lasek, ścieżka lekko opada w dół. Schodzę ze ścieżki w tę zwodniczą zieleń. Bo właśnie tam jest piekło - miejscami głębokie doły (prawdopodobnie małe stare urobiska), porośnięte mchem kamienie, trochę piaskowca, stadko jeleni uciekające w popłochu, łamiące się gałęzie broniące dostępu przed wścibskimi i suche rozpalone powietrze. W końcu to piekło...Wydostaję się z powrotem na górę i za każdym razem cieszę się, że wyszłam z tego piekła i zawsze postanawiam, że to już ostatni raz i wiem, że kiedyś tam znowu pójdę.
Uwaga! Małe wyrobisko z jeziorkiem jest bardzo strome!