top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

telegrafistka Olga


Wąwóz na Nowym Świecie, jaskinia, jama. Jest rok 1944 a w jamie siedzi młoda dziewczyna i ukrywa się przed Niemcami. To jej kolejne schronienie i nie ostatnie.

Koniec 1944r. Już odwraca się karta historii II Wojny Światowej, mieszkańcy m.in. Rybnej pod koniec tego roku będą zaciągnięci do budowy niemieckiej linii obrony, z każdego gospodarstwa jedna zdolna do pracy osoba.

Niewiele wcześniej "spada z nieba" Olga - rosyjska telegrafistka (lato 1944).

Przeszukuję sieć by znaleźć jakieś informacje nt Olgi (wł. Jelizawieta Jakowlewna Wołogodska). Znajduję w Tygodniku Powszechnym: "Szedł jej osiemnasty rok. Mała, drobna, niepozorna. Z wyglądu dziewczynka, której nie odważyłbyś się zaproponować niczego więcej ponad porcję lodów. Ale były to czasy twarde, zmuszały do wciągania w orężne sprawy nawet tych, których przerastał karabin. Przeszła więc tajny kurs. Nauczyli stukać szybko »morsem«. (...) Postawili przed komisją egzaminacyjną. Kazano zapomnieć kim jest. Odtąd była Olgą („Dziennik Polski”, 17-18 stycznia 1971).

"Jaka była Olga? Szczupła, niska dziewczyna z krótkimi włosami. Najczęściej w sukience. Rodzicom pomagała w żniwach, bo było akurat lato 1944 roku. Wspominamy te czasy, gdy do mnie przyjeżdża albo pisze" - wspomina na łamach Tygodnika Powszechnego Julian Targowski.

Olga jest radiotelegrafistką. Pierwsze szyfrowane komunikaty z Rybnej wychodzą z kościelnej wieży, o czym nie wie ksiądz.

Później ukrywa się na Nowym Świecie, m.in. w jaskini wąwozu, który tak lubię przemierzać. Opieką otacza ją rodzina Targowskich, później rodzina Wróblów w Sance.

Olga w końcu zostaje namierzona i doprowadzona do więzienia przy Montelupich w Krakowie, a z nią rodzina, która się nią opiekowała. Prawdopodobnie zaczyna współpracę z niemieckim kapitanem Kurtem Hartmannem - za cenę wolności - umożliwia jej ucieczkę już po przewiezieniu jej do Rudawy, gdzie mieściła się placówka Abwhery. Nie wiadomo też czy Hartmann sam nie prowadzi później podwójnej gry. Skomplikowane są losy ludzi w czasie wojny - Hartmann w pewnym momencie znika. Niemcy dociekają "co się stało z Hartmannem?"...

Do jaskini (jamy) wchodzę - stanowi niski, ale wcale nie mały "pokoik" a w czasie wojny prawdopodobnie była z niej przekopana droga na Bednarze "na wszelki wypadek". Byłam również w połowie drogi na wieżę kościelną - próbuję sobie wyobrazić jak upływały godziny tym, którzy tu weszli by przeżyć lub wykonać zadanie, a nie z ciekawości.

"Pilot pochylił maszynę na skrzydło, zatoczył łuk i dał sygnał. Pora wysiadać. Starała się nie myśleć, co spotka ją za parę sekund. (...) Koziołkowała w powietrzu, by poczuć ostre szarpnięcie. Później opadanie już było spokojne” („Dziennik Polski”, 17-18 stycznia 1971).

Do zdjęć Olgi nie udało mi się dotrzeć, dołączam więc zdjęcia jaskini i okolicy oraz z wieży kościelnej.

p.s Szczególne podziękowania dla pana Franciszka Felusia za możliwość wysłuchania historii wojennych. Pan Franciszek w opisywanym czasie miał czternaście lat i mieszkał w pobliżu wąwozu, pracował przy budowie bunkrów. Dziękuję również pani Helenie za pierwsze spotkanie i opowieść.

Niniejszy post nie stanowi materiału źródłowego oraz oceny wydarzeń wojennych

172 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

poligon

bottom of page