A gdy się narodził...
A gdy się narodził ludziom Bóg,
odświętnie się ludzie ubrali,
włożyli na siebie, co kto mógł,
i wstążki i sznury korali,
na wozy zwalili zboża stóg,
bydlęta z pastwiska zegnali,
i biegli, okrutny czyniąc huk,
i wielcy, i średni, i mali.
I wielcy mówili: „Ha, no... Pan,
Podeprze nam dwory złocone!" —
A średni mówili: „Cieśli stan
w średniaków obróci go stronę." —
A mali mówili: „Ponoć dan
maluczkim na wieczną obronę."
I każdy mu wtykał pełny dzban
i jajka i placki słodzone.
A Jezus w żłóbeczku spał i spał,
jakgdyby nie było nikogo
A Józef staruszek wciąż się śmiał
i kijem wywijał złowrogo.
A śliczna Panienka, jakby szał
Józefa tak wstrząsnął niebogą,
rzucała do kąta, co kto dał,
wzdychając: ,,Zrozumieć nie mogą."
„A cóż to, Panienko?! Mało jaj?
Za chude barany? Koźlęta?!
Tu chwasty i ciernie! Tu nie raj!
Niech sobie to Jezus pamięta!“ —
A oto jakowyś nędzny graj
zawołał: „Dziecino ty święta!
Ludowi serduszko Twoje daj!" —
I Jezus otworzył oczęta.
Karol Huber Rostworowski