top of page
Zdjęcie autoraKinga

a jak poszedł dzwon na wojnę...


to nie grały mu surmy zbrojne. Może tylko było słychać pomruki niezadowolenia...

"Przemoc hitlerowska dzwony nam zabrała - w zamian za to Polska zmartwychwstała" taki tekst został wyryty na średnim dzwonie zawieszonym w 1947 roku (dzwon Anna). Większy to Kazimierz a mniejszy Matka Boska Różańcowa.Te dzwony wiszą dzięki ofiarności wszystkich mieszkańców i wiszą najdłużej.

Poprzednikom przyszło "żyć" w ciężkich czasach.

Casimir i Angelus zostały odesłane z Rybnej na wojnę jako pierwsze. Był rok 1916. Trzeci - bezimienny, ten został ściągnięty do przetopienia w 1917 roku. A wisiały na nowodobudowanej wieży kościelnej od 1862 roku. W 1922 roku dzięki staraniom księdza Rajdy (z zapisków pani Zofii Podgórskiej) - zawieszono dwa nowe dzwony a w roku 1923 zostają poświęcone i otrzymują imiona - Kazimierz i Ferdynand. Te mają jeszcze mniej szczęścia, bo po zaledwie dziewiętnastu latach dostają rozkaz "Spocznij" i "Na wojnę marsz!". Musiały zostać potłuczone... Na wojnę na stację kolejową w Spytkowicach odwoził je jeden człowiek - Józef Gala. Wojna to ciężki czas, również dla dzwonów. Niemcy w czasie II wojny światowej zarekwirowali ok. 90.000 (!) dzwonów, które były przetapiane w dwóch piecach w Hamburgu by wspomóc Wermacht. Z odzyskanej ze spiżu miedzi pozyskiwano mosiądz. Ten zaś był głównym materiałem do produkcji amunicji (Focus, 02.03.2012).

W Rybnej po dwóch latach od zakończenia wojny zawieszono dzwony. Czy przez ten czas była cisza? Skąd! Pan Franciszek Feluś opowiada w wywiadzie, że przy kościele zawieszano na obręczach kół "serca" które poruszane grały i dzwoniły...

p.s. dziękuję bardzo osobom, które wsparły mnie informacjami - tj. panu Franciszkowi Felusiowi oraz Joasi Kędzierskiej a panu Franciszkowi Porębie za otwarcie wejścia na wieżę. Pisząc niniejszy tekst korzystałam z informacji zawartych w książce St. Malik "Historia Rybnej".

42 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

tabor

bottom of page