nawet to nie jest prawdą bo to nie rzeczka a potok i wcale nie jak "błyszcząca" wstążeczka (no, może czasem) bo na tym odcinku jest mocno zadrzewione i wpada mało światła słonecznego.
Rudno. Pisałam o nim ostatnio - o dwóch odcinkach - w Parku oraz pod Skałkami Plebańskimi. To dziś dajcie się zaprowadzić - tuż za Skałkami i dalej na południe. I "zaprowadzić" to niewłaściwe słowo - tu ścieżek już nie ma, jedynie wąskie szlaki wydeptane przez zwierzęta. Wbrew pozorom to bardzo dobry moment na ten spacer (niech już będzie "spacer" choć znowu powinnam użyć innego określenia). Śniegu już mało, ziemia gdzieniegdzie zmarznięta - co ułatwia poruszanie się. Gdy zrobi się cieplej - będzie błoto i grzęzawisko, potokiem popłynie jeszcze więcej wody i jego małymi dopływami też. To oznacza utrudnione przejście nawet tym samym brzegiem, nie mówiąc o próbie przedostania się na drugi. Zobaczycie kamienny porośnięty mchem murek, do którego nawet trudno zejść, natraficie na bobrze nory blisko brzegu do których z kolei łatwo wpaść jedną nogą i masę ogryzionych przez te zwierzęta pieńków. A! I jeszcze suche, obumarłe drzewa - może nawet będzie Wam się wydawało, że można się ich złapać przechodząc tuż przy potoku, żeby się nie ześlizgnąć w dół. Właściwie - złapać można. Ciekawe co poczujecie gdy uświadomicie sobie, że drzewo się przegina w dół - spadnie, złamie się, gdzie się przewróci???
A potok nic - płynie i wije się ze stoickim spokojem... No to może jednak jak w wierszyku Tuwima? A jakie jest Wasze Rudno?
Miejsce startu przy samym potoku i dalej na południe