Ostatnio w moje ręce wpadła cudowna lektura - to niepublikowane materiały nieżyjącej już Zofii Podgórskiej we wciągający i wartki sposób opisujące życie ówczesnej Rybnej.
... "W palmową niedzielę święcenie palmy. Szykować palmę i święcić to przywilej chłopaków. Nie robiło się jej, jak dzisiaj, z bazi, tylko z trzciny błotnej tak zwanej "bagnięci". Na bagnięć chodziło się w jesieni, trzymało na strychu, albo w komorze. Przed niedzielą palmową wynosiło się ją na pole, albo jak nie było słońca, to kładło na piec. Żeby się "wykociła" czyli zrobiła puszysta rozcapierzona. Dodawało się do palmy jałowiec, "sakłak" i "kokocynę" Jedno z nich ma liście podobne do jesiona. Drugie to chyba jest kruszyna. Palma musiała być odpowiednio duża jak miotła i odpowiednio mocna. Po nabożeństwie, chłopcy zazwyczaj palmami się bili. Rybnianie z Przeginianami"...
To "spotkanie" chłopców odbywało się "na dole" (teraz ulica Dolna). Dowiedziałam się jednak, że było jeszcze jedno miejsce, gdzie w ten sam sposób składano sobie życzenia - przy remizie. Tam z kolei wytrzymałość palm sprawdzali Rybnianie z chłopakami z Czułówka. Żeby palma podczas tych prób wytrzymałościowych nie rozleciała się wkładano "bijok".
Kij, który stanowił rdzeń palmy nazywał się bykowiec - na co dzień był kijem do poganiania krów. Do dekoracji używano bukszpanu i przewiązywano gałązkami wierzby podobnie jak miotły.
Wykonywania palm rybnieńskich będzie można się nauczyć na Warsztacie 29 marca, który przewidziany jest w Bibliotece w Rybnej. Start o godz. 18.00. Do niczego więcej z tego postu nie zachęcam! ;)
sakłak czyli Kruszyna Pospolita
kokocyna czyli Kłokoczka Południowa
trzcina bagienna czyli podstawa bagnięci
p.s. Bardzo dziękuję paniom Annie i Stefanii, córkom wspomnianej pani Zofii za wszystkie cenne wskazówki i uwagi.