Najlepsza pora roku do podziwiania skał. Najlepsza pora roku do odkrywania Wrzosów.
Spod Piekła przez pola idę na skraj wzniesienia. Później już będzie tylko w dół, a w dole teraz dobrze widoczne zakola Rudna. Schodzę (no powiedzmy ześlizguję się) małą bramą (wiem, że niektórzy mówią na nią Mała Brama Krakowska, i ja też). Skręcam mocno w lewo, żeby iść pod skałami. Mijam jaskinie - Małe Schronisko na Wrzosach, Północne i Południowe. Wychodzi słońce i teraz oświetlone skały wyglądają imponująco. Teren jest nieco oczyszczony i prześwietlony - tym lepiej widać więc jego niesamowite walory. Myślę sobie, że mieszkam w cudownym miejscu. Później rozpadliska w ziemi, trochę omszałych głazów i dochodzę do łąk. Przeskakuję potok i idę wzdłuż niego pod kolejnymi skałami - te są mniejsze, ale bardziej zwietrzałe. Dochodzę do wodospadu.
Wychodzę kolejną - mniejszą jeszcze bramą i korzystając z uprzejmości właścicieli terenu dochodzę przez ogród z powrotem do Skotnicy i auta.
To nieco ponad kilometrowy spacer, dość jednak, żeby jeszcze pomyśleć "po co szukać atrakcji na weekend skoro tu ich tyle... mieszkam w cudownym miejscu..."
zejście do Małej Bramy (przybliżone)
miejsce przybliżonego wyjścia przy wodospadzie
p.s. Gdy wysiadłam z auta podszedł do mnie starszy mieszkaniec Wrzosów i zaczęliśmy rozmawiać o okolicy. Powiedział mi o skale, która ma "komin" - "wchodzisz dołem i powoli powoli pniesz się do góry..." No to mam teraz plan na następną wycieczkę...