"Kiedy byliśmy dziećmi to razem wszyscy na tych skałach się bawiliśmy, każdą znaliśmy, biegaliśmy. Bawiliśmy całymi dniami jak się do szkoły nie szło przez wakacje albo po szkole. Zaglądaliśmy w każdą szczelinę, do każdej jamy. Wszędzie żeśmy się wspinali. O, tędy pani by weszła, na ten plac i przeszła górą!"
(Skóra mi cierpnie na myśl jakbym to miała tą granią, tą górką przejść do półki skalnej).
"Nie, myśmy się Bobo nie bali, myśmy szukali wtedy Bobo w otworach i czy nie siedzi w skałach.
A w Zapaściach jak chodziłam krowy paść to najgorzej jak dwie krowy z cielakiem, bo niedobry był i szedł w szkodę. A kiedyś to tu wszystko aż pod skały były pola i łąki, nie było drzew. Jak była jedna krowa to po szkole brałam książkę i szłam do jamek i już świata bożego nie widziałam tylko czytałam i na krowę nie patrzyłam."
Oczy Pani Teresy się śmieją, śmiejemy się obie. Skalny świat bez barier, bez granic, z dziesiątkami otworów i szczelin - dających pole do zabawy i wyobraźni. Kiedy byliśmy dziećmi…
Pięknie dziękuję pani Teresie, która zechciała podzielić się ze mną jak zwykle piękną opowieścią o Bednarzach