"Moja dzicz" - tak mówi Agnieszka o swoim domu. A wczoraj napisała "Zostawię tu kawał życia, pół serca, sporo lat szczęśliwych i trochę smutku. Ale za rogiem nowe życie, znów zawijam rękawy."
No więc Agnieszka tu już nie mieszka. Agnieszka - objawienie koronczarskie, mistrzyni słowa, cudowny wdzięk tego co spod jej rąk wychodzi. Poznałyśmy się podczas aukcji "Rybnianie i ich pasje" - mała, krucha istota z innej bajki. Wkrótce otworzyła drzwi swojego domu dla innych pasjonatek koronek. Chyba nie tylko drzwi ale i serce. Czas by w swoim życiu otworzyła je również na to co nadchodzi, na szczęście. "Kingo, no i nadszedł czas, żeby starą Dzicz opuścić, a stworzyć nową..." napisała jeszcze. "Dzicz" - dom rzucony na skarpie nad dolinką Rybnianki, ostatni dom przy drodze. Spowity zielenią - wyglądający niczym "z piernika chatka", gdzie rudy Cynamon po kociemu pilnował obejścia, gdzie od pewnego czasu w ogrodzie pod skrzynką zamieszkała nornica. Kolejna osoba "ptak" z Rybnej. Agnieszka na jeziorze życia odbija się ponownie od brzegu a wiatr ją gna do nowego miejsca. Na drugi koniec Polski.
Aga! Dziś powiedziałaś, że to ludzie tworzą dom. No więc życzę Tobie i bliskiej Ci osobie byście "usiedlili" tę nową Dzicz we właściwy sposób, wyczarowując dla siebie przestrzeń tak piękną jak Twoje koronki. Rozumiem, zaczyna się nowe, tylko niestety "pani Agnieszka już tu nie mieszka"...