A może pierwsza skoro zaczynamy wyliczanie od wiosny? Przedwiośnie - słowo nieco zapomniane - podobnie zresztą jak słowo śnieg. Na Wikipedii czytam - "Z powodu trwale utrzymujących się dodatnich temperatur powietrza następuje topnienie pokrywy śnieżnej i lodu." O! Czyli ma to nawet jakiś logiczno-przyczynowy ciąg. A tego roku zima wyjątkowo się spisała - masa śniegu i niskie temperatury. "Woda z roztopów spływa głównie do cieków i zbiorników wodnych, a tylko w małym stopniu zwiększa wilgotność pól uprawnych." - uprzejmie donosi dalej Wikipedia. Odczułam to dość boleśnie na własnej skórze. Kiedy wychodzę z domu "badać" piątą porę roku mąż woła "Uważaj na siebie". Hm, po co mi to mówi? Idę tylko do małego uroczego wąwozu zobaczyć jak topnieją śniegi. Nie wiem jak to się stało, wiem jak próbowałam nad tym zapanować i ratować aparat. No więc - wpadłam do wypełnionego po brzegi lodowatą wodą cieku wodnego - na kolana, na ręce, na twarz. Aparat wyszedł zwycięsko z tej próby "wody" ale ilość wody w butach kazała wracać do domu. Szkoda jednak takiego przedwiośnia. Po przebraniu się w domu wróciłam do wąwozu. Myślicie, że kalosze dają 100-procentowe bezpieczeństwo? Otóż zapewniam Was, że nie! Przy odpowiednio wypełnionym wodą z roztopów cieku wodnym podczas upadku wypełniają się lodowatą wodą po brzegi...
Miałam dość. Całe szczęście, że było to już podczas powrotu. Trochę więc mogłam sobie ową piątą porę roku popodziwiać. Droga przez Brzezinę jest jeszcze dość oblodzona, ale kiedy świeci słońce mieni się jak srebro. Niektóre brzegi obmyło lub oberwało. Koryto jest rzeczywiście wypełnione mocno wodą, a dzięki temu spływają mocne kaskady po przełomach. Miejscami spływające z góry potoczki z topniejącego śniegu znajdują ujście i z głośnym szumem spadają w dół. Jest pięknie.
Będzie z dnia na dzień coraz cieplej, przez chwilę potoki będą mocno wypełnione woda, później znowu zacznie jej "ubywać". Po zjawiskowej zimie - okazja by smakować najkrótszą porę roku - przedwiośnie. Polecam.