top of page
Zdjęcie autoraKinga

przez nitkę do serca

Koronka – wyrób sztuki użytkowej, często o dużych walorach artystycznych, będący rodzajem ażurowej plecionki z nici (najczęściej bawełnianych lub lnianych, czasem metalowych)*

To co widziałam, miałam w rękach, patrzyłam jak wypływa spod rąk - to "wyrób, o często dużych walorach artystycznych"? Dla mnie to dzieło za każdym razem, a sztuką proces ich powstawania. Nie potrafię, nie lubię robótek ręcznych. Zawsze mówię, że wolę mężowi kupić nową koszulę niż przyszyć guzik. Cisnęłabym w kąt po 5 minutach. Patrzę jednak z przyjemnością I podziwem na efekty koronczarskiej zręczności.


Ze względu na sposób wykonania i wygląd, koronki dzielimy m.in. na:

  • szydełkowe – wykonywane szydełkiem;

  • klockowe – wykonywane za pomocą nici nawiniętych na specjalne klocki, przeplatanych i wiązanych w odpowiedni sposób*

Przedstawiam Wam koronczarki z Rybnej - kobiety, które tworzą małe i duże cuda z nici. Trzy, które szydełkują i trzy, które robią koronkę klockową.


Stanisława Malik zaczęła robić koronkowe serwetki kiedy była dzieckiem, nauczyła ją znajoma. Najbardziej ulubiony motyw to kwiaty, a zwłaszcza róże. Swoimi cudownymi pracami obdarza rodzinę i znajomych, ale i tak większość prac wędruje do szuflady. Nie boi się eksperymentów z kolorami. Koronki? Sposób na wolny czas, na relaks.


Ania Krzanik - pochodzi z Rybnej, i choć tu nie mieszka - bardzo związana jest z naszą miejscowością. Specjalistka od koronki klockowej. Kiedy wrzucam do wyszukiwarki wyłącznie jej imię i nazwisko na pierwszej pozycji pojawia się http://szlakrzemiosla.pl/Anna-Krzanik.html. To już marka. Ania próbowała swoich sił w koronczarstwie też będąc dzieckiem, ale wtedy jej to nie wciągnęło. Powróciła do koronki kiedy uległa poważnemu wypadkowi - ot, taka forma rehabilitacji. W roku 2000 zapisała się na kurs koronki klockowej. To było to! Pełny sukces - i to dosłownie. Otwarły się przed nią drzwi do świata koronek. W 2016 roku reprezentowała Małopolskę na Targach Sztuki Ludowej w Jerozolimie, Jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. Ania na koniec zrobiła to o czym marzyła - swoją pasją zaraziła mamę, nauczyła ją podstawowych zasad.


Ania Podgórska - pierwsze sześć serwetek powstało z obowiązku. No tak - robótki ręczne w szkole podstawowej - prezent dla mamy. Wiadomo - przymus potrafi zgasić każdy zapał, pasję - choć tutaj raczej po prostu nie wzniecił. W końcu jednak sięgnęła po szydełko i nici. I całe szczęście - bo dzięki temu powstają cudowne serwety, firanki, zazdrostki, obrusy. Na wystawie "My Rybnianie i nasze pasje" święciła triumfy, a właściwie jej prace, bo samej autorki nie było.


Jana Marasik - patrząc na jej misterne cudeńka nie uwierzycie, że koronką klockową zajmuje się od niedawna. Pokazuje mi koronki, dostrzega potknięcia, ale ja ich nie widzę - dla mnie są doskonałe. W centralnym miejscu stoją klocki. Najprzyjemniejsze dla Jany jest robienie koronek wraz z innymi, wciągnęła kolejne osoby. O ile to możliwe spotykają się razem by przy pogaduchach przeciągać i zawiązywać nitki. Przyznaje - często robi serwetki słuchając telewizji. I to Jana wypomniała mi moją niechęć do przyszywania guzików...


Stefania Skalna - wielki powrót do serwetek kiedy odchowała dzieci i ma trochę więcej czasu. Czasu, rzecz jasna dla serwetek. I obrusów. Odpoczywa z szydełkiem w ręku. A spod tego szydełka wychodzą sprytnie i pięknie kwiatki i wzory geometryczne. Majstersztyk.


Agnieszka Kozłowska - posłuchajcie jej samej: "Skąd koronki?... właściwie sama nie wiem za bardzo... Może coś zostało w genach po babci Agnieszce, która owczą wełnę przędła? i robiła góralskie swetry - no może nie koronkowe one, ale nić się wiła wieczorami, od kołowrotka do kłębka... Może po drugiej babci Stefanii, co to pruła sweterki by robić z nich szaliki i na odwrót?"

Dlaczego klockowa?: "Przypadkiem (bo przypadki są po coś) zawędrowałam na pokaz koronki klockowej w moim wtedy już wybranym na osiedlenie i pokochanym miejscu dzikim, czyli na skraju wsi Rybna. Bakcyl wtedy dorwał się do klocków, jak ujęłam je w dłonie to poczułam, że już nie wypuszczę, a w każdym razie nie poddam się łatwo. Poczułam, że to ten czas tworzenia, nie ma co dłużej zwlekać, tylko trzeba nici nawijać... "


Trzeba nici nawijać! Kto chce podpatrzeć, popatrzeć, kupić, spróbować, zacząć nawijać - 5 września pokaz i warsztaty Po Nitce do Serca w godz. 11.00 - 15.00, na których będą prace wszystkich przedstawionych wyżej pań (oraz niespodzianka!) a przede wszystkim same artystki. Na spotkanie zaprasza w swoje podwoje pani Matyjasikowa do pracowni garncarskiej (ul. Konwaliowa w Rybnej).





168 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

dzieje się!

w gościach

bottom of page