suchą stopą
- Kinga
- 6 dni temu
- 1 minut(y) czytania
Wodospad? Hmm… Jeśli słowo wodospad ma oznaczać spadającą wodę to z wodospadu nie zostało nic - przynajmniej na chwilę obecną!
A, nie! Przepraszam. Jest kilka małych strumyczków i oczek w niewielkich rozpadlinach.
Idę po wapiennej płycie. Płynie po niej cienka strużka wody, znika gdzieś pod powierzchnią, by pojawić się nagle w zagłębieniu, tuż pod przełomem. Woda prawie zniknęła, ale zyskałam coś w zamian – mogę spokojnie przyjrzeć się skałom, dotąd schowanym pod nurtem. Swobodnie stąpam po tym, co zwykle ukryte.
Obchodzę miejsce, gdzie jeszcze niedawno woda spadała z szumem. Teraz cisza. Powalone drzewa – pamiątka po burzy – są jedyną przeszkodą. Natura po ostatnich ulewach znowu przemeblowała teren - kilka głazów zmieniło swoje miejsce. W końcu to przecież dalszy ciąg Piekielnej Wody.
Wpierw wchodzę w wąską gardziel między skałami, potem idzie się coraz luźniej, koryto się poszerza. Spaceruję. Chłonę.
Jakiś ptak przeskakuje z gałęzi na gałąź. W dolinie panuje przyjemny chłód, a poza nią – 33 stopnie. Z wodą czy bez, miejsce jest magiczne. Dziś przeszłam je suchą stopą. Owszem, żałuję, że koryto nie jest wypełnione wodą, wciąż jednak uważam je za jedno z bogactw naszego krajobrazu.
Dolinka z wodospadem i dojście do niej znajdują na prywatnym terenie, proszę o uszanowanie cudzych praw. Mogę zorganizować spacer, ale moim zdaniem dolinka nabiera charakteru kiedy płynie nią woda.
Bardzo dziękuję właścicielom gruntu za możliwość swobodnego spaceru!