top of page
Zdjęcie autoraMarta Łukaszyk

tajemniczy świat bagien

Bagna, moczary, torfowiska. Takie miejsca są w okolicy, choć zajmują mniej miejsca niż kiedyś. Większość z nich została osuszona i przekształcona w użytki rolne. Ale zostały jeszcze perełki, które można obejrzeć z bliska. No prawie z bliska, bo wejść w nie nie sposób, w końcu to bagna.


Przyjedźcie do Frywałdu. Zaparkujcie samochód obok sklepu albo siłowni zewnętrznej i chodźcie na spacer wzdłuż rzeki w stronę hałdy kamieniołomu. To tereny zalewowe potoku Sanka. Bagna. Kiedyś były znacznie większe. Ale i teraz są niczego sobie. Ciągną się właściwie od kamieniołomu przez cały Frywałd do terenu starego młyna na Baczynie i dalej w stronę Mnikowa. To osobny mikroświat gdzie kłębi się życie. Istnieją teorie, że życie na Ziemi zrodziło się w środowisku przypominjącym bagna. To bogaty system ekologiczny, w którym rozkwitają setki mikroorganizmów. My gołym okiem widzimy tylko największe z nich. Pełno tu żab, jaszczurek, zaskrońców, są kaczki, bobry, a na Baczynie żurawie i Bóg wie co jeszcze.


Świat roślin jest jeszcze bogatszy. Ten imponujący kwiat ze zdjęcia poniżej to kosacieć żółty. Kwitnie akurat teraz pod koniec maja na brzegu wzdłuż potoku Sanka. Potrzebuje dużo wody i cienia więc frywałdzkie bagna to idealne miejsce. Wygląda wspaniale w swoim naturalnym środowisku. Spieszcie się na spacer bo wkrótce przekwitnie i trzeba będzie na niego czekać rok.


Kiedyś było tu mnóstwo raków. W drodze ze szkoły chłopaki wygarniali je rękami z wody pod trawą na brzegu rzeki i straszyli nimi dziewczyny, tak samo jak żabami. Jedna z tych dziewczynek wspomina dziś po latach, jak pięknie te żaby grały i jak błyszczały w słońcu czerwone szczypce raków. Ale wtedy uciekała z koleżankami co sił w nogach przed urwisami ze swojej klasy. O rakach tu dawno nie słyszano, choć jedna osoba mówiła, że podobno na źródełku ktoś wyłowił w zeszłym roku dwa, więc może przetrwały...


Jak głębokie są te bagna? Tego tez nie wiem, ale kilkadziesiąt lat temu za skałą młyńską utopił się w nich koń. Nie udało się go uratować. Tyle historii, tyle wspomnień. Jeszcze jak prało się ubrania na brzegu rzeki i jak lniane płótna najlepiej schły na kamieniach nad brzegiem rzeki, podobno nigdy nie były bardziej białe.


Wybierzcie się tam. Warto!


57 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

biała góra

wracam

bottom of page