top of page
Zdjęcie autoraKinga

w sieci wód bezimiennych

Wrzosy. Za plecami mam drogę prowadzącą do Lipy i pod Sosenkę, przed sobą góry, pofalowane pola i zagajnik. Zagajnik porośnięty starymi rosochatymi wierzbami i trzcinami jasno komunikującymi, że w obniżeniu terenu jest woda.

Wchodzę w zagajnik. Dróżka prowadzi tylko do pola, później muszę już iść wzdłuż niego by się dostać tam dokąd chcę. Wpierw chciałam dojść do mostu, bo tam jest most. Most, który nikomu i niczemu nie służy, a kiedyś musiał być znaczący - sądząc po wielkości. Zarośnięty trawami i drzewami, strach na niego wchodzić by próbując się przedrzeć przez gąszcz roślinności nie spaść w dół. I ten most przerzucony jest przez strumień w miejscu, gdzie już jest tylko jedna nitka - potok Biała. A wcześniej? Nie wiadomo skąd wypływające źródełka, mniejsze i większe, łączące się ze sobą, szerokie, płytkie, głębokie, piaszczyste i te usłane kamieniami. Nie liczyłam ich, bo po co? Gdyby odwrócić bieg potoku to można by powiedzieć, że to delta. Patrzę na te źródła i przychodzi mi do głowy, że pod ziemią musi być szerokie koryto rzeczne. Rzeki, która wypuszcza strumyk za strumykiem tam gdzie jej łatwiej, tam gdzie udało się jej wygospodarować miejsce przez dziesiątki lub setki lat. Nie muszę zamykać oczu by poczuć się jak w innym świecie. Otaczają mnie omszałe i spróchniałe w większości drzewa i wyschnięte o tej porze roku trzciny, które przesłaniają pola. Wyznaczają mały teren, gdzie królują strumyki i most. Nikomu nie służący most i nienazwane wody.



Miejsce, gdzie znajduje się most



73 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

biała góra

wracam

bottom of page