Żoliborz, 19 września 1940 roku. "Tomasz Serafiński" zostaje "złapany" podczas niemieckiej łapanki.
"Tomasz Serafiński" - Witold Pilecki
"Złapany" - dobrowolnie zaplanowane pojmanie przez okupanta.
...dostał się do Auschwitz jako więzień nr 4859. Jesienią 1941 r. otrzymał awans na porucznika, który potwierdził fakt, że Pilecki poszedł do obozu ochotniczo, żeby tam zorganizować konspirację wojskową i zdobyć wiarygodne dane o zbrodniach popełnianych przez Niemców (https://biogramy.ipn.gov.pl/bio/wszystkie-biogramy/106001,Rotmistrz-Witold-Pilecki.html).
W obozie "Tomasz Serafiński" skutecznie zaczął tworzyć siatkę konspiracyjną. Ważnym elementem jego działania było przekazywanie meldunków nt eksterminacji więźniów w obozie. Pokazać światu prawdę o wojnie (w wielu aspektach).
Siatkę zaczęto jednak rozpracowywać. Podjęto decyzję o ucieczce.
Wyszedłem w nocy – tak samo, jak przyjechałem – byłem więc w tym piekle dziewięćset czterdzieści siedem dni i tyleż nocy. (...) Wychodząc miałem o kilka zębów mniej niż w momencie mojego tu przyjścia oraz złamany mostek. Zapłaciłem więc bardzo tanio za taki okres czasu w tym "sanatorium”. (za Rotmistrz Pilecki, ochotnik do Auschwitz, Adam Cyra)
26 kwietnia 1943, godziny wieczorne - Pileckiemu udaje się uciec wraz z kilkoma innymi osobami prosto z obozowej piekarni.
Kierunek - wschód!
Edward Ciesielski, współtowarzysz, wspominał:
„Zapadliśmy w czerń nocy. Padał deszcz. (...) Przez pewien czas szliśmy brzegiem Wisły, który prowadził nas w kierunku wschodnim. Trwało to około godziny. (...) Szliśmy dalej już po to, aby znaleźć jakąś łódź. Rzeczywiście po kilkudziesięciu minutach marszu ujrzeliśmy ją. Kołysała się na wodzie... (za Rotmistrz Pilecki, ochotnik do Auschwitz, Adam Cyra)
Celem ich marszu był kościół w Porębie Żegoty. Stamtąd miał ich poprowadzić do granicy z Generalnym Gubernatorstwem ksiądz. Pomylili jednak kościoły, zwabiły ich wysokie wieże klasztoru w Alwerni. Uciekinierzy spędzili cały dzień w jamie na wzgórzu czekając na sposobną chwilę dalszego marszu. Wieczorem jeden z mieszkańców Alwerni poprowadził ich przez las do granicy z GG w najbezpieczniejszym miejscu, doradził jak iść dalej. Las? Zapewne Orlej. Granica? Możliwe, ze przez Rybną.
To nie spacer ani wycieczka, to karkołomna wyprawa, gra, o której będzie głośno w Polsce i poza jej granicami. Stąd kierowali się na Tyniec, a dalej przez Puszczę Niepołomicką do Bochni.
To nie spacer, ani wycieczka konna - choć może łatwiej jest zainteresować społeczeństwo ukazując ułana na koniu (tak w ramach Rajdu Konnego szlakiem ucieczki rtm. Witolda Pileckiego - jest przedstawiane wydarzenie). To obozowe "pasiaki" ściągnięte za obozowym murem, a pod nimi cywilna odzież. To ukrywanie się, liczenie na ludzką życzliwość, boską opatrzność i trochę szczęścia.
Jadąc przez Alwernię, wchodząc w las Orlej, patrząc z Rybnej na Tyniec pomyśl o bohaterze, któremu przyszło umrzeć za Ojczyznę - nie z rąk okupanta a przedstawicieli władzy polskiej.
Cześć jego pamięci!
Przygotowując niniejszy wpis korzystałam z publikacji https://biogramy.ipn.gov.pl/bio/wszystkie-biogramy/106001,Rotmistrz-Witold-Pilecki.html, książki Rotmistrz Pilecki, ochotnik do Auschwitz, Adam Cyra oraz wsparcia pana Mirosława Krzyszkowskiego, autora książki Pilecki. Śladami mojego taty oraz reżysera filmu Pilecki. Bardzo dziękuję za życzliwość i poświęcony czas. Serdecznie polecam książkę oraz film pana Krzyszkowskiego.