
dwa kolory - idę na Kocurowiec
Wyruszam z miejsca, gdzie na Kocurowcu kończy się droga asfaltowa a w lewo pnie się ścieżka do góry. To jeszcze nie wyprawa, ale dla mnie jej przedsmak. Byłam tam już kilka razy, ale jeszcze nie tak zaawansowaną wiosną, czy nawet początkiem lata. Najpierw w oczy uderza masa intensywnej zieleni sadów i wzgórz. Tak, tak - uderza - dopiero kiedy wzrok się przyzwyczai do tej intensywności - zaczyna koić. A kiedy znajduję się na otwartej przestrzeni - zieleń przechodzi w bezgrani