Kinga

29 lip 20202 min

nie poddaję się. Orlej zresztą też nie...

Aktualizacja: 11 maj 2021

Nie chodzę przez Orlej po deszczu, nie chodzę po skarpach i skałach a idąc przez las powtarzam sobie jak mantrę "nie pakować się w kłopoty". Powtarzałam. Jeszcze w zeszłym tygodniu. Trochę czasu więc już minęło i zapomniałam.

Wyznaczyłam sobie do znalezienia 3 miejsca na mapie, oddalone od siebie na tyle, że zobaczenie ich wszystkich i powrót powinien mi był zająć do godziny. Smak przygody poczułam już za drzwiami auta. Zerowy zasięg internetu w tym miejscu szybko wyeliminował dwa pierwsze miejsca z mapy, na trzecie się uparłam, bo w przybliżeniu wiedziałam gdzie powinno być. W końcu dużej dziury trudno nie zauważyć. A dziura miała być po wydobyciu glinek - u nas, w Rybnej. I do tego miejsca szłam z trudem, walcząc z komarami, ale kiedy nagle z drzewa posypało się na mnie stado wyposzczonych kleszczy - miałam serdecznie dość. Kręcąc się w kółko i podskakując by zrzucić z siebie intruzów wypatrzyłam dziurę. Tę, której szukałam. No to teraz pozostało zejść i sprawdzić czy gdzieś zostały glinki albo kamienie ze starej kopalni. Kamieni może trochę, glinek w ogóle, za to masa starego żelastwa i nie wiadomo czego jeszcze przysypanego liśćmi - pociętego i potłuczonego, wyjście z dołu musiało się skończyć tak jak się skończyło. Kiedy wyszłam zorientowałam się, że mam przeciętą dłoń wewnątrz, kolano i palec. No - ten to nie wyglądał dobrze. Marcin usiłujący odpocząć na urlopie w domu opatrzył i oczyścił rany, ściągnął elastycznymi szwami rozcięcie na nodze. W domu odkażałam jeszcze palec, ale rano stwierdziłam, że będzie lepiej pokazać się chirurgowi. I miałam rację - ten przynajmniej nie zadawał mi kłopotliwych pytań i podczas znieczulenia do szycia zaproponował, że mogę krzyczeć i obrażać go ile mi ochota przyjdzie... Cztery dni bez żadnej aktywności, palec w górze, ale nawet pogrozić nim nie mogę - no Orlej, my się jeszcze spotkamy....

#orlej #rybna #zdjęciaispacery #las

    640
    5