Tytuł znowu nawiązuje do drogi. Jednak te drogi nie mają nic wspólnego z ostatnimi. Wręcz przeciwnie - są tak wyjątkowe, że z pewnością tam wrócę. Może już jutro...
Idąc w kierunku Wrzosów odbiłam dość szybko w prawo - tak aby przed oczami mieć widok skalistego urwiska. Dla pewności zapytałam kobietę, którą spotkałam po drodze czy do tych skał tędy dojdę. Uspokoiła mnie, że tak. Skała o ile sama w sobie wygląda imponująco to rozczarowała mnie i zaskoczyła - tylko dlatego, że już wcześniej do niej doszłam z innej strony. Zdarza się, że perspektywa zmienia nasze postrzeganie.
Zawróciłam więc i poszłam przez pola w górę, na Wrzosy. Na pofałdowanym terenie pola uprawne. I nieodłączny widok na Babią Górę. Zeszłam z powrotem do drogi i zagłębiłam się w zagajnik, do którego prowadziła kamienista droga. Znałam ją, czasem można znaleźć tam piękne skamieniałości. Tak było i tym razem - ale wielkość odłamka amonitu zaskoczyła mnie "ogromnie" (to najwłaściwsze określenie).
I to by była pierwsza część spaceru. Na drugą część pomysł powstał podczas spotkania w większym bardzo miłym gronie - rozmowa zeszła na spacery. Gdyby nie późna pora tego dnia, z pewnością pognałabym prosto na Wrzosy wychodząc od gości. Jakoś wytrzymałam do rana (nawet spałam), ale kiedy się obudziłam nasłuchiwałam tylko czy pada deszcz. Nie padał. Była mgła, ale komu by to przeszkadzało! Przygotowałam się odpowiednio - tj. właściwe buty i bluza z kapturem. Przy końcu Wrzosów jest taka cudna droga w prawo do góry - właściwie mały wąwóz. Idąc nią można jeszcze odbić w prawo, ale chyba nie warto (poszłam do końca i zawróciłam). Z tej właściwej drogi można odbić jeszcze w bok, w lewo - w taką niby dróżkę prowadzącą w dół. Warto!
Doprowadziła mnie do urwiska - widok z góry był niesamowity. Urwisko z pewnością "do zejścia" , ale stwierdziłam - zostawiam na następny raz!
Bardzo dziękuję za miłą rozmowę państwu K. i Mariuszowi za podsunięcie trasy.