Bez dwóch zdań ten rok był inny od poprzednich. Wystarczy rozejrzeć się po ulicy - (zamaskowani przechodnie) lub spróbować wejść do sklepu między 10.00 a 12.00 gdy się jest "młodszym".
Cały czas tli się jednak światełko i zastanawiam się co będzie gdy wszystkie restrykcje covidowe miną. Wyszliśmy na spacery, poznajemy swoją i najbliższe okolice. Ja to może poznaję jej nawet za dużo - patrząc na ilość naniesionego błota do domu a kamieni przed.
Do tego można doliczyć dwie pary butów trekkingowych, rozparowane rękawiczki, zgubione czapki i chustki, ilość zużytego proszku do prania, dwie wizyty na SOR, opatrywanie ran i szycie chirurgiczne... No sto pociech...
Wszystko jednak się dobrze kończyło, zwykle dzięki Waszej pomocy i wsparciu.
I właśnie w tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim, którzy mają jakikolwiek wpływ na tego bloga (nawet nieświadomie).
Wam - gdy trzeba było na SOR lub na miejscu opatrywać. Wam - proponującym wsparcie i zabezpieczającym mnie w moich szalonych pomysłach. Wam - piszących do mnie i nawiązujących kontakt. Wam - wpuszczających mnie do swoich domów i życia. Wam - pozwalających parkować w ogródkach. Wam - towarzyszącym mi w eskapadach lub zwyczajnie w spacerach. Wam - pokazującym mi nowe ścieżki i drogi. Wam - udzielającym mi informacji i odpowiedzi na niekończące się pytania. Wam - mówiącym "Kinga, nie rób tego"...
Dziękuję za każdy ciepły gest i każde słowo zachęty by kontynuować, za każdą nawiązaną znajomość i wkład w bloga. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli upubliczniać i udostępniać posty, przedstawicielom mediów, którzy dostrzegli walory okolicy.
Czytasz to? Dziękuję! Kinga.