Kiedyś kamieniołom, dziś tamtędy płynie stróżyna wody. Kiedyś łamano tam skałę wapienną, dziś wapienie widać tylko w rowie, który wyrobił się po ulewnych deszczach. Mały Dołek - tak nazywano część Wrzosów gdzie przy wąskiej drodze prowadzącej na Głuchówki, pod Sosenkę stał przed sześćdziesięciu laty mały kamieniołom. Należał on do pana Franciszka, który na kamieniu znał się jak mało kto - pracował na Orleju jako strzelniczy. Kamień wysadzano dynamitem lub kuto. Pan Franciszek układał biały piękny kamień do sprzedaży w siągi (rozpiętość ramion dorosłego mężczyzny), tak by z przodu były te kawałki, które miały pełne lub odciski amonitów. Takie kamienie były chętnie pozyskiwane.
Łom nie był duży i z tego powodu trzeba było zakręcanej karkołomnie schodzącej w dół ścieżki (ok. 8 metrów). Z dołu mężczyzna wyciągał później kamień na górę. Była jeszcze lekka brunatna skałka przypominająca pumeks (zwłaszcza po drugiej stronie) - na to mówiono parch. W rzeczywistości była to martwica, tę odrzucano jako zanieczyszczenie i była też glina wykorzystywana m.in. do budowy pieców lub wypełniania podbudówek domów.
Dziś idąc z Wrzosów pod Sosenkę nie wypatrzycie już po lewej Małego Dołku, z którego łamano wapienną skałę. Dziś stamtąd wypływa woda, a po dołku nie ma śladu.
Aby Ocalić od Zapomnienia do Małego Dołka doprowadził mnie i opowieściami uraczył syn pana Franciszka - Wiesław, za co pięknie dziękuję