- I ja tu mam wejść? Jesteś pewny?
Tak, grotołaz Paweł, który sam z ekipą oczyszczał i udrażniał sztolnię nie ma wątpliwości, że sobie poradzę, i że podziemne korytarze przejdę. Przeczołgam się, przecisnę, nałapię sińców - ale opuścimy starą kopalnię bez żadnego uszczerbku. Najpierw jednak musimy zawrócić na parking, bo a aucie została lampka czołowa.
Nowa Góra, Paryż i okolice to podziemna sieć korytarzy i komnat nieczynnych kopalń. Tu przed zamknięciem wydobywano galman.
Galman - górnicze określenie utlenionych rud cynku. Galmany czerwone (smithsimonitowe) w Polsce występują w rejonie Wyżyny Śląsko-Krakowskiej - m.in. okolice Trzebini, Jaworzna, Olkusza. Jedna z dwóch najważniejszych (obok blendy cynkowej) rud cynku, historycznie używany jako domieszka do miedzi w produkcji mosiądzu *
Las, pod którym znajduje się sztolnia jest piękny, ścieżki zapraszają do spaceru. Wracamy do zejścia do kopalni. Zagłębienie w ziemi jest duże, ale i tak stojąc na krawędzi trudno domyślić się co ono skrywa. Dokąd zaprowadzi mały otwór, okienko. Najpierw prowadzi pionowo w dół. Jeszcze sms od Pawła do osoby, która wie gdzie jesteśmy z informacją, że wchodzimy i ile czasu sobie dajemy do wyjścia. Gdybyśmy się nie odezwali o tej godzinie to sygnał do uruchomienia akcji ratunkowej.
Tu nie ma sensu zabierać do środka plecaka, bo będzie tylko przeszkadzał. Kaski na głowę, czołówki na kaski, rękawiczki na ręce. Przydałyby się ochraniacze na kolana, bo za chwilę zmuszeni jesteśmy czołgać się po kamieniach. Nad głową skały, pod brzuchem kamienie, po bokach ściany. Na zewnątrz wysoka temperatura (lato) a tu przyjemny chłód, który wkrótce przeniknie całe ciało i już taki przyjemny nie będzie, do tego wilgoć i spływająca woda ze skał.
Przeciskamy się do komnat, sal, urobisk. Muszę pamiętać, żeby nie podnosić mocno głowy do góry, bo łatwo o uderzenie w strop. Wysiłek dla ciała ogromny, ale widoki rekompensują wszystko. Podziemne skalne królestwo, w świetle latarek migocą drobiny rud w skałach, w urobku. Już docieramy do miejsc gdzie można stanąć, swobodnie obrócić się. Więc się obracam. Latarka Pawła oświetla skalną półkę z... tygrysem. Robię takiego wrzasku z przerażenia, że paraliżuje mnie już mój głos. Krzyk nie robi za to żadnego wrażenia na bestii i w końcu orientuję się, że bestia jest... pluszowa. Przestaję krzyczeć, ale Paweł ciągle się jeszcze śmieje. To jeden ze współeksploratorów podrzucił tu zabawkę. No dobre....
Docieramy do ogromnej komnaty z śladami palenia ogniska przez górników, wyrytymi znakami. Tu bloki skalne są ogromne i podświetlane latarką robią niezapomniane wrażenie.
Górnictwo w tym rejonie sięga prawdopodobnie XIII wieku. Kopalnie galmanu to ogromna sieć korytarzy, opadających mocno w dół. Do pracy stawiali się okoliczni mieszkańcy odrabiający pańszczyznę. Od XIX wieku wydobycie rud zaczęło się organizować w sposób kapitalistyczny, ale w tym czasie zasoby płycej położone zaczęły się wyczerpywać, przestało być to opłacalne. Kopalnie zamykano po I Wojnie Światowej **
Wracamy do wyjścia. Paweł daje znać telefonem, że spokojnie wyszliśmy. Idziemy na parking przez rozświetlony i nagrzany słońcem las i trudno uwierzyć, że przed chwilą jeszcze przemierzaliśmy podziemne królestwo. Hmm, czy ktoś schylony szukał grzybów kiedy ja właśnie zobaczyłam tygrysa?...
Z uwagi na ryzyko i trud eksplorowania kopalni nie podaję dokładnych namiarów. Sztolnia została odkopana dzięki wielkiemu wkładowi pracy garstki zapaleńców. Pawłowi dziękuję za fantastyczną i bezpiecznie poprowadzoną wycieczkę. Jestem prawdopodobnie trzecią kobietą w historii, która tę kopalnię zobaczyła.