top of page

Sznury, szuwary, czary...

  • Zdjęcie autora: Kinga
    Kinga
  • 6 lut 2018
  • 2 minut(y) czytania

Piękny mroźny dzień i piękne popołudnie. Liczyłam, że na Sznurach uda mi się zobaczyć żurawie wracające z żerowiska albo nawet już osiadłe na łąkach.

Spacer zaczęłam trochę inaczej niż ostatnio - wzdłuż prawego brzegu Rybnianki i lasu naiwnie myśląc, że szybko natrafię na mostek, którym się dostanę na drugą stronę. Mostku ani śladu (a przepraszam - jakiś ślad po nim odnalazłam, ale nie skorzystałam z uwagi na możliwość lodowatej kąpieli), za to z szuwarów przy strumieniu usłyszałam głośny szelest. Próbowałam sprawdzić co też to mogło być, ale to "coś" już dawno rozpłynęło się w powietrzu a ja wracałam do punktu wyjścia - czyli końca lasu i mostku. Główną ścieżką przeszłam tylko kawałek (tyle, żeby ulec urokowi szuwarów i trzcin na tle słońca) i dałam się pochłonąć zaroślom po lewej stronie. Ślady miękkich łap, raciczek, kopytek, kawałek zryty przez dziki. Pomyślałam, że wkraczam na nie swoje terytorium i może właściwie nie powinnam, i że... W takich miejscach chodzę czujnie, z napiętą uwagą. Dźwięk, który więc usłyszałam tak blisko, tak głośno i tak wyraźnie wywołał u mnie atak paniki. Dźwięk przychodzącej wiadomości na telefonie... Ledwo otrząsnęłam się z tego - to dotarłam do "ogródka" gdzie musiały urzędować bobry i to całkiem niedawno. Oczywiście zaczęłam się zastanawiać jak się zachować przy spotkaniu bobra - uciekać? udawać, że mnie tu wcale nie ma? zastygnąć i czekać aż sam pójdzie? Na szczęście spotkania oko w oko nie było i wróciłam na łąki przeskakując wąski w tym miejscu strumyk. Postanowiłam jednak iść jeszcze dalej tak by okrążyć jeszcze ostatni zagajnik. A ponieważ moja uwaga była jeszcze bardziej napięta i zmysły wyostrzone więc nagły hałas z traw omal nie doprowadził mnie do zawału. Sądzę zresztą, że kuropatwę też...

Postanowiłam już kończyć spacer, zwłaszcza, że dzień już powoli się kończył i to dziwne uczucie za plecami...

Uczucie przyjemnej ulgi kiedy siedziałam już w aucie. Na chwilę. Do momentu kiedy okazało się, że koła się kręcą a ja stoję w miejscu. Czyżby jednak jakieś licho???


 
 
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
Copyright © Vivamus 2017-2025 All rights reserved
vivamus_element_preview.png
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
bottom of page