Jest w samym centrum Rybnej. Dwie komory serca - dwoje drzwi. Są przedsionki, jest aorta - stoi przecież przy głównej ulicy.
To serce przestaje bić.
Z pewnością jest sprzed 1900 roku, ponieważ w dokumentach parafialnych nie ma wzmianki o jego budowie a te zaczynają się od tego czasu. Zna go każdy tutaj - mówi się na niego organistówka lub wikarówka - bo mieszkali w nim zarówno i wikary i organista. Wtedy serce domu biło równo. O wikarym nie wiem nic. Organista nazywał się Adolf Wąsik i mieszkał z rodziną do lat osiemdziesiątych. W tym samym czasie dom opuszczają państwo Wąsikowie oraz wikary. Lekka zapaść, chwila bezdechu. Wraca jednak w niego na pewien czas życie - jest tu fryzjer, jest kwiaciarnia (szyld wisi nadal). A później zamieszkuje w nim pani Aleksandra Polańska - emerytowana już wtedy nauczycielka szkoły w Rybnej. Kiedy umiera pani Aleksandra, umiera również zielony dom.
Mógłby stanowić wizytówkę Rybnej. Dla mnie to najpiękniejszy budynek w naszej miejscowości. Niemal przyklejony do kościelnego muru, od południa opleciony dziką winoroślą - tak gęstą, jak gdyby chciała go osłonić od świata. Od północy szereg okien. Można przez nie zajrzeć wewnątrz. I posłuchać jak wiatr hula. Albo jak przestaje bić. Jego serce...