top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

kto rządzi na Wrzosach


- Franka! Dajesz i lecisz! No! Frania!

Kiedy to nie skutkuje zaczynam coś tam mówić o tłustych nieruchawych kurach. Efekt? Ten sam.

Frania - sokolica z Wrzosów. Bez mała rok kiedy ją poznałam i sokolnika Adama. Od tamtego czasu nie spotkałam jej, dopiero wczoraj jadąc Skotnicą zauważyłam unoszący się niebieski latawiec. Ponieważ droga jest niżej niż pola to widziałam tylko ten niebieski kawałek materiału, ale domyśliłam się kogo spotkam. Spotkałam Adama zwijającego latawiec. Królewna siedziała w samochodzie i okazywała totalny brak zainteresowania otoczeniem (królewny tak mają). Królewna nie będzie latała, królewna nie będzie polowała, królewnie przecież i tak podadzą.

Przychodzę na Skotnicę dziś. Nie ma niebieskiego znaku rozpoznawczego, bo nie ma wiatru. Delikatny wiatr dopiero się pojawia. Adam bierze sokolicę na rękę i próbuje zachęcić do latania, ale królewna nie będzie latała... Muszę zasznurować buta - wiem, że kiedy się schylę i będę miała zajęte ręce - ptak poleci (królewny tak mają). Ledwo zdążyłam chwycić z powrotem aparat. Poleciała. Nie tak jednak aby się popisać. Nie wzbiła się wysoko w niebo, poleciała nisko i usiadła z dala od nas. Adam musiał do niej ruszyć. Podejść, zabrać i nakarmić. Ech, królewny...

Frania jeszcze je, a ja zbieram się z powrotem. Mam nadzieję, że następnym razem sokolica okaże się bardziej łaskawa.

34 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Głuchówki

bez instrukcji

bottom of page