top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

Orlej - gdy nie wiesz czy przeżyjesz


Wrzosy przechodzą, wnikają w Orlej. Jedna tajemnica w drugą. Są takie miejsca, przez które nie lubię chodzić, są takie gdzie ciarki chodzą po plecach. Myślę, że nie znam tych miejsc zupełnie. W czasie II wojny oba pełniły ważne role. Przez Wrzosy od Krzeszowic - dalej na południe kopano rów przeciwpancerny. Orlej ze swoja kolejką stanowił dla Niemców szlak transportu broni i amunicji - potok Rudno stanowił granicę Guberni.

Franciszek i inni mężczyźni z Wrzosów został zabrany z domu i zapędzony na Orlej w odwecie za akcję partyzancką w Alwerni - syn Franciszka nie zna wielu szczegółów. Długo przeglądam sieć, zanim natrafiam na jakiekolwiek informacje. W końcu udaje się - nocą z 3 na 4 listopada 1944 grupa dywersyjna Armii Ludowej im. L. Waryńskiego dokonuje akcji zbrojnej w Zakładach Chemicznych. Tylko tyle. Tylko tyle, a strach ludzi zapędzonych do lasu - w odwecie za przeprowadzoną akcję wą Alwerni - nie do ogarnięcia w czasach pokoju. Franciszek wiedział, że już nie ma nic do stracenia - próba ucieczki może skończyć się co najwyżej zastrzeleniem, ale po to samo ich tu ściągnięto. Kiedy rozpaczliwie rozgląda się i wyczekuje na właściwy moment - nadchodzi wybawienie. Samochodem wjeżdżają do lasu Ukraińcy współpracujący z Niemcami i krzycząc przekazują informację, że natrafili na ślad dywersantów. Niemcy zostawiają mężczyzn i ruszają wraz z Ukraińcami do Alwerni. Cud ocalenia dla mieszkańców Wrzosów.

Idziesz przez Wrzosy, wchodzisz w Orlej - może poczujesz jakieś ukłucie, a może nie, ale pomyśl - tu toczyła się wojna i tu ludzie drżeli o własne życie.

Zdjęcia przedstawiają początek lasu Orlej i nie stanowią udokumentowanych miejsc zapędzenia ludności polskiej po akcji w Alwerni.

63 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

poligon

bottom of page