top of page
Zdjęcie autoraKinga

matka harcerzy


Zdjęcia i Spacery - "Czyją twarz ma harcerstwo w Rybnej?"

Weronika Marasik - "Z perspektywy - jak byłam dzieckiem uznawałam za twarz zawsze Panią Elę Porębę ponieważ to ona wkładała najwięcej serca i angażowała nas we wszystko, ale aktualnie nie jestem w stanie nikogo wyłonić ponieważ jesteśmy jedną dobrze działającą maszyną".

O to chodziło pani Elu, prawda?

Imię i nazwisko - Elżbieta Poręba

Stopień harcerski - podharcmistrz

Miejsce urodzenia - Biszcza, liceum ukończone w Biłgoraju, studia Wydział Matematyki - w Krakowie

Prywatnie - żona i matka piątki dzieci

Społecznie - ech, dużo by wymieniać...

Młoda studentka matematyki (właściwie adeptka) Ela przypadkiem trafia latem 1987 roku do Rybnej, do Wspólnoty Charytatywnej - gdzie przez okres wakacji opiekuje się chorymi. Siedzi na schodkach przed domem, w którym ma gościnę i rozmawia z gospodynią. To przypadek (kolejny - bo tutaj lubi on rządzić) - rozmowa schodzi na plany na przyszłość - Ela właśnie przymierza się do rozpoczęcia pracy, złożyła już nawet papiery w pewnym miejscu. Nie, nie myślała o pracy w Rybnej - ale ta rozmowa na schodkach przed domem w Centrum uruchamia całą lawinę zdarzeń, które decydują o jej planach, decyzji o rozpoczęciu pracy, życiu, o tym że tu założy rodzinę i będzie też matkować harcerzom. Ta rozmowa skutkuje podjęciem pracy w szkole w Rybnej. Ówcześnie szkołą kieruje Zofia Romańska. Harcerstwo w Rybnej działa od lat pięćdziesiątych, zakłada je Aleksandra Polańska, a dyrektor Romańska w 1987 przekazuje kierownictwo nad harcerzami matematyczce Elżbiecie. Drużyna w Rybnej skupia około 10 - 15 dzieci (szczep lisiecko-czernichowski).

Ela ma swoją koncepcję na harcerstwo - gry terenowe i wyciągnięcie młodzieży w plener, ucieczka od nudnych spotkań w salce szkolnej. Koncepcja musi być trafiona, bo dzieci wciąż przybywa. Tworzą świetnie zgrany zespół znany coraz bardziej w okolicy - nie tylko najbliższej. Przyciągają kolejnych młodych ludzi. Ela podkreśla nieprzecenioną rolę rodziców - bez nich nie byłoby tak świetnie działającej organizacji - od przyprowadzenia dziecka po raz pierwszy na zbiórkę po czynny udział.

Bierze często udział w kursach i szkoleniach. W czasie ich trwania dziećmi (tymi własnymi) i domem opiekują się mąż Mirek, babcie, ciocie. Bez nich też nie byłoby harcerstwa w Rybnej takim jakim jest.

Ela

- pozwala rozwijać skrzydła,

- zawsze wysłuchuje,

- pozwala mieć inne zdanie,

- jest aniołem stróżem (ale opiekę nad harcerzami sprawują drużynowi)

- pozwala delegować uprawnienia

- jej oczy się śmieją kiedy mówi o harcerzach, jest z nich dumna, jest ich matką.

W 1995 powstają Nadwiślanie - harcerzy jest już około setka! Później dochodzą zuchy. Komendanturę przejmuje syn Paweł - rewelacyjny organizator, a kiedy zakłada rodzinę i przeprowadza się na Śląsk - rzutki i mający świetne wyczucie ludzi Wojtek.

Pod takimi skrzydłami rośnie kolejna osoba mająca predyspozycje do poprowadzenia naszych harcerzy znowu dalej - Weronika. Na pytanie "czy to Twój sposób na życie i czy widzisz się w tej roli za 5-10 lat - Weronika odpowiada:

"Zdecydowanie to mój sposób na życie ponieważ harcerzem jest się na całe życie - składamy przysięgę, która nas wiąże z tą organizacją, ale zwłaszcza z ideałami które wyznajemy i staramy się przekazać naszym podopiecznym, na pewno widzę siebie za 5 (lat - dop. ZiS) nie wykluczam dalszej perspektywy albo chwilowego odsunięcia, ale całkowicie nigdy nie zrezygnuję ponieważ nie można zrezygnować z czegoś co jest częścią twojego serca"

Bardzo dziękuję Eli Porębie za poświęcony czas i chęć opowieści o harcerstwie oraz Weronice Marasik za cenne uwagi i garść własnych przemyśleń. Szczepowi "Nadwiślanie" dziękuję za to, że jesteście!

217 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page