top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

pradrzewo

Pamiętacie historię o Lipie na wzgórzu Rybnej? Ile może mieć lat? Z pewnością co najmniej sto. A posłuchajcie tego:

Przed lipą, którą widać obecnie na wzgórzu rosła jeszcze wcześniej inna. Musiało to być bardzo dawno temu. Rosła na środku pola, nie wiadomo kto i po co ją posadził. I wyrosła piękna i rozłożysta a jej liście ocieniały miejsce i dawała schronienie przed upałem i wytchnienie przy pracy. Była też ulubionym miejscem odpoczynku żony właściciela pola, gdzie drzewo rosło. A były to czasy, kiedy z trudem uprawiano ziemię i liczył się każdy wydarty przyrodzie metr by wykarmić rodzinę. Metr - a co dopiero taki kawał, na którym rosła ogromna stuletnia lipa! Męczyła gospodarza ta niegospodarność i to drzewo, które rosło tak bezużytecznie - i pewnego dnia ściął je w tajemnicy przed żoną. Kiedy kobieta poszła na wzgórze - drzewa nie było. Doprowadziło ją to do rozpaczy, wpędziło w chorobę. Z dnia na dzień było z nią coraz gorzej. Gospodarz choć oszczędny jednak nade wszystko kochał żonę i obiecał przed Bogiem, że posadzi znowu lipę, a jeśli żona wróci do zdrowia to na pniu drzewa zawiesi kapliczkę. I tak się stało. Lipa wyrosła piękna i rozłożysta na miejscu pradrzewa i ściągała mieszkańców Rybnej na nabożeństwa majowe, modlono się przy kapliczce. Tylko wiecie co? Kapliczka wcześniej wisiała w kierunku na wschód, dokładnie na wprost klasztoru na Bielanach...


To było tak: ja tę historię wysłuchałam od pana Karola Rostworowskiego (za co bardzo dziękuję), on od swojego ojca, a ten podczas spaceru pod Lipę od przechodzącej tam starszej kobiety. Ot, taka prahistoria...



93 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

uwaga płazy

wiosna

bottom of page