top of page
Zdjęcie autoraKinga

spacer wart miliony

"Cześć Kinga, zapraszamy na czereśnie. Wiesz gdzie są."

Wiem, wiem doskonale. Są na wzgórzu, tworzą aleję wraz z innymi drzewami owocowymi. Teraz jest czas czereśni, później będą kusiły śliwki.

Owoce dojrzewają wyeksponowane przez cały dzień na słońcu. Stoję i opycham się nimi do granic możliwości. Albo raczej nie stoję tylko przystaję - pod każdym drzewem. A jest ich tu mnóstwo. Ręce mam czerwone, sok spływa mi z ust, o ubraniu nie chcę nawet myśleć. Czereśniobranie u Danusi i Stanisława. Czym byłby początek lata bez tego rytuału? Zawsze tak samo poplamiona sokiem, podskakująca do wyższych gałęzi - usiłująca je przygiąć złapawszy za liście i wyczyniająca gimnastyczne cuda, żeby ochronić aparat przed czereśniowym sokiem. Więc zawsze w pewnym momencie odkładam aparat w trawie i skupiam się tylko na drzewach. Czy mi się wydaje czy na każdym rosną inne czereśnie? Czerwone, bordowe, różowe, znów czerwone. Coś mi wpada do kalosza. Nie mam czasu sprawdzić. Zrywam garściami owoce i odwracam się w stronę gór. Wciśnięte między gałęzie drzew tworzą zwarty malowniczy obraz. To jakieś rozgrzeszenie - przecież nie tylko dla czereśni tu przyjechałam, chłonę widoki. Przypominam sobie o aparacie i usiłuję go znaleźć. Pod którym drzewem go zostawiłam - pod tym z bordowymi owocami, czerwonymi czy różowymi? Tyle ich tutaj. W końcu znajduję i nie mogę uwierzyć, że tak daleko odeszłam.

Czy tylko mnie czy Wam też smakują najbardziej czereśnie prosto z drzewa? Milion za garść czereśni!


Na koniec obrywam gałązkę z najdorodniejszymi owocami i wiozę do pewnej starszej pani "Pani Ireno - lubi pani czereśnie?" Jej oczy śmieją się i mówi "Tak, bardzo".



Danusi serdecznie dziękuję za zaproszenie!

70 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

twierdza

dzieje się!

bottom of page