Drzewa zaczynają już kwitnąć na całego. Choć łatwo nie mają bo przecież kwiecień plecień i przymrozki nad ranem w tym roku nie należą do rzadkości. Pod koniec marca już zaczynały kwitnąć zawilce a na Prima Aprilis przykryła je dosyć gruba warstwa śniegu. Wprawdzie śnieg przetrwał tylko dwa dni ale zimno zrobiło się na ponad tydzień. Potem znów ciepło i ziąb na Wielkanoc. Taka sinusoida. Przynajmniej jest ciekawie, ale trochę żal tych motyli i pszczół, które już latały na łąkach bo raczej nie przetrwają.
Taka pogoda ma swoje zalety bo gdy na dobre przyjdą ciepłe dni to jeszcze bardziej będziemy się nimi cieszyć. A to już, tuż, tuż. Zaczynamy wiosnowanie. To słowo to archaizm, w języku staropolskim oznaczało odmładzanie się, odnawianie, kwitnięcie, łączenie się w pary u ptaków albo spędzanie gdzieś całej wiosny. My możemy ją spędzić na spacerach. Każdy zobaczy coś innego, każdy znajdzie coś dla siebie.
Przypomnijcie sobie wiersz Wiosna Kazimiery Iłłakiowiczówny, jest w nim wszystko, co właśnie się zaczyna.
Wiosna
W pasiece - aż dzwoni,
w powietrzu różowo jest od kwiecia wiśni i jabłoni,
a wiatr po parku goni
i przyklęka - i całuje zaciśnięte piąsteczki piwonii.