top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

piekło bywa zielone


Piekło na Wrzosach tak mnie zaciekawiło, że przez kolejne dni odkrywałam je coraz bardziej intensywnie. Różnica wysokości pomiędzy jarem gdzie płynie potoczek a szczytami wzniesień sięga ponad 60 metrów. Dziś wspięłam się ponad skały do których dotarłam za pierwszym razem. Ponad nimi jest głęboka zapadlina a nad nią znowu skały - czy to zarośnięty mały krater? Schodzę w dół i szukam miejsca do bezpiecznego dotarcia do wąwozu. Znajduję i z uporem go przemierzam kierując się na południe czyli do miejsca skąd wyszłam. Robi wrażenie. Orientuję się, że nie jestem sama w wąwozie. Jego piaszczyste koryto usłane jest śladami tych, którzy byli przede mną - ślady racic, odciski miękkich łap. Do kogo należą? Nie wiem, ale nie czuję zagrożenia - choć uciekać w tym terenie trudno. Sprawdzam co chwilę czy gdzieś w pobliżu jest miejsce, w którym mogę się wspiąć z powrotem do góry. Są takie miejsca, ale są też takie gdzie widzę wysoką skałę lub wypiętrzenie wąwozu. Przede wszystkim patrzę jednak pod nogi i ciągle natrafiam na ślady życia na tym terenie sprzed milionów lat, są piękne. W końcu słyszę pianie koguta - to znak, że wychodzę z Piekła, że docieram do końca wycieczki. Jestem tu dziś po raz trzeci a ciągle mi mało. Został spacer ponad skałami i wąwozem do góry, w kierunku północnym. A to może wcale nie koniec odkrywania tego miejsca? Może za każdym razem będę sobie wyznaczała nowe cele?

a skoro przebrnęliście do tego miejsca to popatrzcie czy Piekło może być zielone:


60 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

uwaga płazy

wiosna

bottom of page