W porywach sześć - siedem osób plus pies. To już niezła grupa. Dla takiej grupy trzeba szerokiej drogi - no więc przez Orlej na Wielką Górę i Głuchówki. Gdy kończy się granica lasu - rozciągają się szerokie pola, ale jeszcze odbijamy drogą w lewo. Idę tędy pierwszy raz więc co chwilę zatrzymuję się i robię zdjęcia. Zresztą każdy ma leniwe tempo - jedni wypatrują grzybów, inni je po prostu znajdują - zapowiada się niezła kolacja. W końcu wychodzimy na górę - na Wielką Górę a z niej widać i kopuły klasztorne w Alwerni i zamek Tenczyn w Rudnie. W dole będzie Zalas, ale do niego już nie schodzimy. Powoli wracamy przez las na parking a ja słucham legend o Rybnej.
Na dole czas pożegnać się z miłym towarzystwem, jedni wracają do Czułówka, inni do Rybnej - a w uszach będą jeszcze brzmiały opowieści o Gorkach, Piekle, Morgach. Piękny początek października a jakie widoki ze zwykłego pola...
p.s. za garść informacji i podań o Rybnej dziękuję Józefowi