A wcześniej było tak:
Otwarłam drzwi z impetem i ze słuchawkami na uszach przygotowana do biegania. Na początku biegałam w kółko nie wiedząc co robić. Patrzyłam w mroku i myślałam "twoja twarz brzmi znajomo" - w końcu zrozumiałam jakich wyjątkowych kolędników mam przed sobą. Kolędnicy pięknie zaśpiewali i poszli dalej, a ja pobiegłam. Ruch na świeżym powietrzu działa jednak zbawiennie na ciało i umysł, więc w końcu się zreflektowałam i zadzwoniłam, żeby jeszcze wrócili. Uff, wrócili.
Z grubsza co komu wadziło - rzucił na bok.
I stanęli kolędnicy wokół stołu do poczęstunku
A pierniczki były całkiem, całkiem....
Kiedy nagle pojawiła się konkurencja - mała, czarna i bardzo żywa
Pierniczki poszły w kąt
Kotek! Koteczek!
Zrobiło się bardzo wesoło - i święci i anioł wespół z diabłami żywo zacieśniali więzy przyjaźni z kocurem. Ale nic co piękne nie może trwać wiecznie i goście podziękowali za kolędę i wyruszyli w głęboką noc. Do zobaczenia za rok!