top of page
Zdjęcie autoraKinga

przygotowania


Zaczynał się post

- to dalsze wspomnienia opisujące życie przed laty w Rybnej nieżyjącej już Zofii Podgórskiej.

Wtedy to

Pościło się bardzo, nie tylko od omasty, ale również od mleka, a nawet serwatki. Jedynie w niedzielę ugotowało się czasem polewki na serwatce, albo przybrało maślanki do ziemniaków. W cały post tylko żur. W czwartą środę postu mówiono, że "post się waży". Wtedy niby ten ważący post wieszał dzieciom na płocie obwarzanki. W smaku podobne do naszych precli. Wielkości 10-cio złotówki, nawleczone na sznurek stanowiły ogromny przysmak dla dzieci.

...

Gdzieś po roku 1900 ludzie nie pościli już tak bardzo. Mleko już jedli w poście a nawet zaczynali maścić.

Był to też okres wiosennych porządków wokół domów, okopywania grządek, stawiania płotów z chrustu po zimie. Z domów wynoszono na świeże powietrze do wietrzenia poduszki i pierzyny, ubrania, bielono chałupy.

Przed samą Wielkanocą nastawał czas spowiedzi, do której "trzeba było mieć "kartkę". Kartki do spowiedzi wydawał ksiądz na plebanii. Znieśli te kartki chyba w czasie wojny w 1914r.... Za kartkę dawało się jedno jajko. Ile ludzi w domu tyle jajek.

...

W cały wielki tydzień, pewną część dnia spędzano w kościele. W nocy z czwartku ba piątek szło się z krzyżykami. Krzyżyki robiło się ze święconej palmy. Zatykano je na chałupie, stodole, chlewikach Wbijało się we wszystkich rogach każdego "stajonka”. Przy wbijaniu krzyżyka mówiło się: "Któryś cierpiał..." itd. Miało to chronić pole, zbiory, od gradu. Przy tym całą drogę kłapało się "kłapacami" "rzegotkami". Z powrotem się myło twarz i ręce w rzece. To znów miało chronić cały rok przed chorobami. Gospodynie rano przed wschodem słońca robiły masło. Ono też miało własności lecznicze. Smarowało się nim krowie wymię, pomagało przy zapaleniu wymienia. Chowało się go starannie cały rok. Część dawało się w wielką sobotę do święcenia, święciło się przede wszystkim jajka, kiełbasę, chleb się niosło cały w białej chusteczce, a w koszyku sól, pieprz, masło, chrzan. Później, gdy to jedzono, to skrupulatnie zbierało się wszystkie skorupki i odpadki. Wynosiło się je na grządkę, podobno ładnie rosła kapusta, no i krety jej nie niszczyły. Albo się je kurom dawało. W Wielkanoc rano jeszcze szaro było, gdy chłopy szły do pola strzelać. Taka była moda. W Wielkanoc się strzelało i basta. Z czego to nikogo nie obchodziło. Chłopy mieli różne strzelby. Tak jakoś umieli sami różne gruchoty zmyślać.

Wierzono też, że jak Wielkanoc jest pogodna, to wszystkie niedziele całego roku będą ładne... Nie wspomniałam o śmigusie, ale poza nim nie było nic więcej, żadnych innych zwyczai.


Fresk z kościoła pw. Św. Kazimierza w Rybnej, autorstwa Trąbki Markowicza

Za możliwość wykorzystania wspomnień wielkie podziękowania dla Asi.

28 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

tabor

bottom of page