Idąc jeszcze kilkanaście lat temu przez Kraków mielibyście pod stopami wygładzoną kostkę w najprzeróżniejszych kolorach i odcieniach - od zielononiebieskawej, przez brunatną, brunatnoróżową, wiśnioworóżową i bladoróżową aż po żółtobrunatną. W głowie może się zakręcić od tych kolorów. Tylko... kamieni tych już nie ma... Zostały w zdecydowanej większości zdarte i zastąpione szarym granitem.
Jedna z najstarszych archiwalnych wiadomości, bo z roku 1845, odnośnie zastosowania porfiru w Krakowie, dotyczy ul. Kanoniczej. Z podobnego okresu pochodził bruk wjazdu na Wawel od strony ul. Podzamcze i na placu przed Katedrą. Porfirowe ulice to też Jana, Grodzka, Floriańska, Szewska...
Porfir z Orleja, Zalasu, Sanki, Frywałdu, Głuchówek. Nasz porfir...
To przejdźmy się kawałek przez Orlej, skąd ten kamień wydobywano i transportowano na najznamienitsze krakowskie ulice.
Pójdziemy spod wieży nadawczej na Głuchówkach, prawie że skrajem lasu - za plecami zostawiając Rybną. Załóżcie dobre buty i ziemia niech się nieco osuszy, bo w przeciwnym wypadku łatwo o zjazd z urwistej skarpy. Kiedy szłam tamtędy ostatnio - słońce prześwitywało między drzewami i cały las wyglądał magicznie. Gdy zejdziemy w las to za chwilę natrafimy na resztki starego kamieniołomu po prawej stronie.
Wąskie wijące się ścieżki - iść, nie iść? Jeden nieostrożny krok i można kark sobie skręcić. Jeśli wybieracie się tam po raz pierwszy to może niech to będzie spacer rozpoznawczy. Kolejny zostawcie na słoneczną jesień - jest tam wtedy bajkowo. Od tych kolorów może się w głowie zakręcić. Od zielononiebieskawej, przez brunatną, wiśnioworóżową i bladoróżową...
Pisząc niniejszy tekst korzystałam z
oraz
Jacek Rajchel "Tradycyjne bruki w krajobrazie Krakowa" GEOLOGIA 2009, Tom 35, Zeszyt 1, 41–55