dwa spacery
- Kinga
- 19 godzin temu
- 1 minut(y) czytania
Spacer pierwszy
Wychodzę z domu po szóstej rano. Jest mgła, mam jednak nadzieję, że miejsca ponad Dolną już będą rozświetlone. Jestem w błędzie. I we mgle. Na Wrzosach. Krajobraz nie ma wyraźnych kształtów. Mgła pochłania kontury pól, drzew, drogi. Nawet nie przychodzi mi do głowy, że tam za tymi polami, za tymi drzewami mogłabym zobaczyć góry.
Otulają mnie opary, czuję się przyjemnie i bezpiecznie kiedy idę polną drogą pośród liści chrzanu, nawłoci i skrzypu. Jej głębia wciąga.
Wiem jednak, że zdjęcia nie oddadzą całego uroku zamglonych przestrzeni.
Spacer drugi
Dolną spowija gęsta mgła. Przez mgłę próbuje się przebić słońce. Na Wrzosach jestem przed dziewiątą. W tym samym miejscu. Horyzont jeszcze w białych kłębach, gdzieś tam są góry. Z tych kłębów wynurzają się drzewa, pola, szuwary rozświetlone słońcem tak, że bolą oczy. Przypominam sobie gdzie zbierałam jeżyny. Przypominam sobie krajobraz i smakuję go na nowo.
A co jeśli jutro przyjdę przed ósmą? W to samo miejsce?