"Kwitnie o północy w wigilię Św. Jana Chrzciciela z 23 na 24 czerwca. Kwiat ma niewielki, świecący, jak gwiazdka i pokazujący się tylko na jedną chwilę. Kto go posiądzie, ten widzi wszystkie skarby ukryte w ziemi i może je dobywać. Jednakże kwiat paproci trudno zdobyć, bo bronią go złe duchy.”*
O bardzo rzadkiej paproci języcznik zwyczajny opowiedziała mi Stasia Malik, której to relacjonował jej syn Ryszard - botanik (1974-2015).
Liście duże (15-60 na 3,5-6cm) - językowate niepodzielne liście co jest wyjątkiem wśród paproci. Są zimotrwałe, mają sercowatą nasadę i zaostrzony koniec, a ich brunatny ogonek pokryty jest łuskami. Roślina rośnie w cienistych, wilgotnych lasach, na skałach, zwłaszcza wapiennych. Dlaczego jest wyjątkowa? Ponieważ jest na wyginięciu, jest umieszczony w grupie gatunków wymierających, krytycznie zagrożonych poza głównym obszarem swojego występowania (za https://pl.wikipedia.org/wiki/Zanokcica_j%C4%99zycznik)
Zbliża się Noc Kupały - noc kiedy zakwita paproć, postanowiłam więc odnaleźć nie kwiat paproci, ale całą paproć języcznik zwyczajny. Zaczęłam od Bednarzy, choć Stasia mówiła o Wrzosach, Orleju. Nie trafiłam, ale przecież Bednarze są duże, a warunki do życia “języka jelenia” (bo tak jest popularnie zwany) doskonałe. Następnie wzięłam się za Orlej przy potoku - nic. I kiedy myślałam o kolejnych eskapadach w ciemno (to tu to tam) - spotkałam dwóch panów, którzy znali dokładne położenie rośliny w lesie Orlej. Jednym z nich był Łukasz, którego miałam okazję poznać przy okazji szukania kłokoczki. Dostałam dokładne miejsce języcznika. Miał się znajdować po brodłeńskiej stronie potoku Rudno - “po tej stronie potoku to są jedyne skałki wapienne” tłumaczyli mi panowie.
Zatrzymałam się na parkingu tuż przy starej leśniczówce. Przed szybami samochodu “witała mnie taka ilość komarów, że miałam opory by wystawić nos z auta. Na szczęście miałam zeszłoroczny aerozol przeciw insektom. Pod pojęciem zeszłoroczny należy rozumieć jego wyjątkową skuteczność. bo i ja poczułam się lekko podduszona, ale przynajmniej spełnił swą rolę i wróciłam w miarę nie pokąsana. Ruszyłam przez las na zachód, teren wznosił się ku górze. Po prawej miałam lekki uskok i stamtąd nagle wyleciała spłoszona sowa. Nie rozpoznałam gatunku, ale była duża i piękna.
Dotarłam do wapiennego ostańca, byłam na jego szczycie. Skały były przepiękne, poszarpane, obrośnięte mchem. Obejrzałam je dokładnie - także z dołu i boków, jeszcze zadzwoniłam do Łukasza by się upewnić czy jestem we właściwym miejscu występowania języcznika, bo… nie znalazłam go.
A może ta paproć tak jak jej baśniowy kwiat jest zarezerwowana dla nielicznych? A może Wam się uda ją odnaleźć?
Znalazłam za to wspaniałe miejsce ze skalnym ostańcem, jedyne po tej stronie potoku… Dla mnie to wyjątkowy skarb!
* Seweryn Udziela, Zielnik
Comments