Mapy wprowadzają w błąd. Taką mam teorię. Praktyka to potwierdza - to co na mapie oznacza 200 metrów dla mnie do przejścia to 2 kilometry. Z tym przeświadczeniem postanowiłam zrobić sobie rano (7.00) wycieczkę na górę Kleparkę (305 metrów npm). Powinnam wg mapy dojść w 15 minut. I doszłam! Powodzenie misji nieco mnie rozczarowało, zwłaszcza że góra okazała się niewielkim wzniesieniem. Zdecydowałam więc po prostu dalej iść przed siebie. Czarny Las w porannym słońcu wyglądał pięknie. Zagłębiałam się w odnogi i wracałam do głównej drogi. Tym sposobem dotarłam do kapliczki Matki Boskiej na Rozdrożu a stamtąd drogą, której nie znałam (najprawdopodobniej) lekko do góry. Zorientowałam się, że idę niebieskim szlakiem. Oooo! Żadnym szlakiem nie szłam jeszcze w naszej okolicy. To dawało szansę, że nie pobłądzę (bo wiecie, mapom jednak nie ufam). Z prostej wysypanej szutrem drogi zrobiła się ścieżyna, mały żleb pomiędzy drzewami pnący się do góry. Szlak wyprowadził mnie na urwisko przy Piekielnym Konarze w Czarcim Przesmyku, za drzewami ledwo rysowały się domy, pode mną urwisko.
Przy Piekielnym Konarze już kiedyś byłam - szłam jednak zupełnie inną drogą, z której to już niewiele pamiętam. Czarny Las - dla każdego coś dobrego - i proste ścieżki do biegania lub nordic walking lub zwyczajnych spacerów i wąskie dróżki w różnych kierunkach prowadzące wysoko na skały.
O! Patrzę teraz na mapę i właśnie mam dowód, że mapy kłamią! Mapa wskazuje, że jedyną i słuszną drogą z mojego miejsca postoju do Piekielnego Konaru w Czarcim Przesmyku jest droga (dla pieszych turystów) prowadząca przez Kamień (częściowo ulicą i dwukrotnie dłuższa)!
A gdyby ktoś zdecydował się na wycieczkę rowerem to propozycja od trassy.pl jest taka: https://trassy.pl/reco/over/68/1406
Comments