top of page

magiczny Sadek

Sadek w Zalasiu to bardzo ciekawe miejsce. Niepozorne, porośnięte drzewami i krzakami wzgórze między Zalasem a Sanką, nie jest to popularne miejsce spacerów więc krzaków coraz więcej, za to zwierzęta czują się tu bezpiecznie. Jednak dawno, dawno temu dużo się tu działo. Może nawet więcej niż w dolinach poniżej, które teraz są Zalasem. Zapraszam na spacer z historią w tle.


Sadek leży w Zalasiu zaraz za kościołem, między drogą do Sanki a częścią Zalasu z kościołem i szkołą. Samochód możemy zostawić na parkingu przy kościele i ruszamy ulicą W. Dudziewicza i potem w prawo w ulicę Nad Stawem i właściwie cały teren na prawo od ulicy Nad Stawem jest już Sadkiem, żeby do niego dojść trzeba skręcić w którąś z polnych dróg w prawo. Można też iść kawałek ulicą Na górkę i zaraz odbić w lewo w pierwszą polną drogę, która zaraz zaprowadzi nas na Sadek.


Co tam zobaczymy? Drzewa, krzaki, las, zagajnik, dolinę pełną nawłoci, mnóstwo krzewów ostrężyn, które właśnie dojrzały, nory zwierząt, ich ślady, gniazda ptaków na drzewach, czerwieniące się owoce jarzębiny, a obok pola z kukurydzą, skoszone już zboża. Ciekawe, bardzo zarośnięte miejsce.


Czego nie zobaczymy? Tego co było tu kiedyś. Tak dawno, że nawet nie wiadomo kiedy, ale było. Największe ogniska na sobótki jeszcze ze dwadzieścia lat temu odbywały się właśnie tam. Dlaczego właśnie na Sadku? Może się wydawać, ze to miejsce na skraju wsi więc nikomu nie przeszkadzał hałas. A może po prostu odbywały się tam od kilkuset lat i tak się już przyjęło?

W książce Zarys dziejów wsi Zalas Wacław Kucharski umieszcza taki fragment ze starych kronik wsi:

Na górze Sadek za kościołem (nad groblą) porośniętej lasem jest polana opodal wielkiego dęba i lipy. Na tej polanie wieczorami od dawien dawna po zakwitnięciu zboża, wolnymi czasy dziewki i młode niewiasty rozpalały ogień zwany gromadką lubo sobótką. Tańcowały wkoło ognia trzymając się za ręce i śpiewając. Podrostkom i parobkom nie wolno było do ognia przystępować do zapadnięcia zmroku. Starzy ludzie prawili co z wieczora duchy umrzyków przystępują do ognia by się ogrzać, o zmroku uchodzą. I tak do czasu żniw to odbywało się. Pleban grzmiał, że pogańskie zwyczaje czynią, nawet niewiasty co mało chadzają do kościoła na tańce pierwsze. Pleban namawiał parobków co by drzewa zrąbali na Sadku, ano nikt to nie uczynił, ludzie prawili co stare drzewa mają dusze w siebie. Na Sadek chadzały też dziewki i parobki z Sosnki (obecnie Sanka).

To zachowany odpis z kroniki Bakałarza czyli pierwszego zalaskiego nauczyciela szkółki parafialnej, który przybył do Zalasu za hrabiego Andrzeja Tenczyńskiego, prawdopodobnie około 1520 roku.


Jeszcze jeden fragment z książki pana Kucharkiego:

W Zalasiu w 1860 roku na gruncie plebańskim od południa na wzgórzu Sadek, w miejscu zwanym Mnisko, mimo górzystości wypływa woda. Obok tej wody wyorano z ziemi naczynie gliniane o objętości 1 litra, podobne do moździerza w kuchni używanego, zdjęto pokrywę i zobaczono wewnątrz popiół.

Przypuszcza się, że to popielnica służąca do pochówku skremowanego ciała osoby z kultury łużyckiej. Takie cmentarzyska odkrywano w okolicy, na przykład w Baczynie.


Sadek jest więc bez wątpienia miejscem wyjątkowym. Warto wybrać się tam na spacer i pomyśleć o tym co kiedyś działo się wśród tych drzew. Albo po prostu zachwycać się pięknem natury, która nas tam otacza. Teraz jest zielono, za parę tygodni będzie złoto i jesiennie. Warto to zobaczyć.




222 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

uwaga płazy

wiosna

bottom of page