Przeglądając mapę geoportalu zauważyłam, że po drugie stronie drogi przy kopalni melafirów na Wzgórzu Belwender, w której byłam - jest teren z bardzo dużą różnicą wzniesień - dość duży i głęboki. Sprawdziłam powierzchnię - ok. 1,8 ha. Nie sprawdziłam głębokości....
Wyznaczyłam sobie na mapie miejsce zejścia - i na miejscu niemal straciłam pewność czy zejdę. Urwisko. Blisko drogi, zarośnięte drzewami i krzakami, ściana prosto opadająca w dół. Postanowiłam zgłębić temat z innej strony - weszłam do lasu już za urwiskiem i spokojnie szukałam miejsca do zejścia. Po kilkudziesięciu metrach znalazłam takie gdzie było mniej stromo, ale i tak pod stopami miałam cały czas osuwające się kamienie. Kiedy znalazłam się już na dole poczułam się jak w innym świecie i zrozumiałam, że to jest właściwa kopalnia melafiru. Znowu kopce, hałdy, skały, pomiędzy nimi ścieżki, miejscami szerokie. Promienie słoneczne rozproszone wśród liści i gałęzi zapraszały do spaceru jak do świata baśni. XIX-wieczna kopalnia odkrywkowa niczym inny świat - można wejść do niego ale czy na pewno się wróci się do swojego wymiaru? Po chwili spaceru pomiędzy hałdami i w słonecznym mirażu można stracić pewność którędy iść by znaleźć się z powrotem w zwykłym świecie, w najzwyklejszym lesie.
Urzekła mnie ta część kamieniołomu. Z pewnością wrócę w to miejsce. I z pewnością rozejrzę się po okolicy, bo mapę przejrzałam już dokładniej - zapowiada się ciekawie.