Mogą być wszędzie: na dnie szuflady, na strychu, w piwnicy, w ogrodzie, w stodole, pod ziemią i Bóg wie jeszcze gdzie. Czasem o nich wiemy, ale nie mają dla nas dużego znaczenia więc porastają kurzem, a czasem nie mamy o nich zielonego pojęcia. Ale nadchodzi moment kiedy wychodzą na światło dzienne i stają się najważniejsze, choć przez chwilę. Macie takie skarby w zakamarkach swojego domu? Co to takiego?
Oto kilka z nich:
Pożółkła pocztówka a właściwie zdjęcie dwóch młodych kobiet sprzed ponad stu lat. Jedna stoi w stroju krakowskim a druga siedzi w eleganckim ubraniu. Kim są i gdzie zrobione jest zdjęcie? Nie wiem i raczej się nie dowiem, ale wiem, ze było wysłane do Róży Feluś z Rybnej urodzonej w roku 1888. Róża pracowała jako niańka dzieci dyrektora kolei w Krakowie. Pracodawca i ich dzieci bardzo ją lubili więc jeździła z nimi po całej Europie, tam gdzie akurat wyjeżdżali na dłużej. Mówimy o czasach monarchii austro-węgierskiej więc bywała w Wiedniu, Pradze czy w Dalmacji u wód. I właśnie podczas jednego z takich wyjazdów dostała kartkę od przyjaciółki na adres: Wielmożna Pani Rozalia Feluś w Pradze, Kralovskie Winohrady, ulica Gregorowa No 2, Praga. Dnia 10/5 m. Najdroższa Róziu, serdecznie dziękuję Ci z list bom się niem pocieszyła. Tymczasem Ci posyłam fotografię moją i Skalnej Zosi, wiesz której a poźni napiszę Ci list bo teraz nie mam czasu. Sadzimy ziemniaki. Jak dostaniesz fotografie to mi... I dalej nie potrafię rozszyfrować, papier poszarzał, atrament wyblakł. Nie wiem też w którym roku pocztówka była wysłana ale znaczek z starym Franciszkiem Józefem z sumiastym wąsem może być jakąś wskazówką. Obok znaczka i pieczątki (...) Dwór (...) Poczta Wolice. Może Wy odczytacie więcej, zdjęcie poniżej.
2. Kilka lat temu, kiedy układaliśmy kostkę brukową w ogrodzie, znaleźliśmy zakopaną w ziemi podkowę. Koni w tym domu nie ma od bardzo dawna. Dziadek od razu stwierdził, że to na pewno nie z jego czasów, bo takich wtedy nie robili, poza tym nie pamięta żeby jego Siwek czy Kary w błocie przed domem zgubił podkowę. To musiało być dużo wcześniej, jeszcze za czasów ojca jego teścia Jędrka, bo on pracował w lesie, miał konie i wtedy takie podkowy robili, albo jeszcze wcześniej. Jak on to rozpoznał? Nie wiem, po mocowaniu gumy i gwoździ chyba. To kiedyś była wiedza podstawowa, oczywista oczywistość. A może jak za 50 lat ktoś znajdzie zakopany w naszym ogrodzie telefon komórkowy to powiemy: przecież to nie mój, takiego nie miałem, on ma antenkę więc to starszy model, ja miałem komórki z wyświetlaczem dotykowym, a nasz rozmówca nie będzie wiedział o co chodzi.
3. I na koniec cytat z książki "Zarys dziejów wsi Zalas" Wacława Kucharskiego: "W Zalasiu podczas kopania piasku w 1852 roku na polu Suślika znaleziono ponad dwadzieścia kości dłuższych niż furmanka, a także kości małe. Jesienią przyjechał (...) znajomy karczmarza, aż z Wiednia, który dobrze płacąc wywiózł dwoma furmankami te kości do stacji kolejowej w Krzeszowicach".
Piękne historie zaklęte w przedmiotach, okruchy przeszłości. Kto wie co jeszcze jest parę metrów pod ścieżkami, którymi chodzimy...