top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

wigilijne opowieści

Magda

Święta zawsze tak samo rodzinnie! Ponieważ rodzina jest duża - święta odbywały się raz tutaj a raz tam, wszyscy brali udział w przygotowaniach np. jeden wujek oprawiał, ciocia była specjalistką od ciasta, druga od innego itd. Pierwsza gwiazdka, czytanie Pisma Świętego - dla mnie to to był zawsze stres, aż tę rolę przejęła młodsza kuzynka Julka. Później była wigilia, następnie prezenty, desery i ciasta i w końcu kolędowanie. Z czasem zrobiło się bardziej muzycznie - kiedy Julka zaczęła grać na saksofonie.


Anonim

"Dzień ogólnie zawsze zaczynał się nerwowo. Bo przecież trzeba było ze wszystkim zdążyć. Mama uwijała się przy przygotowywaniu posiłków a tata przy sprzątaniu. Zawsze tego dnia jechało się do lasu ukraść choinkę. Ale to była przygoda. Bo przecież leśnicy mogli złapać. Po powrocie do domu, tata starał się ustawić drzewko na stojaku ale choćby nie wiem co robił zawsze gdzieś było krzywo. A potem nareszcie można było je ubrać. Tzn. mama ubierała, żebym ja nie zbił bombek. A tata jak co roku naprawiał nieświecące światełka. Kolacja oczywiście z całą ceremonią: czytanie pisma świętego, sianko na stole, opłatek i życzenia. A potem odpoczynek i oczywiście jak to ministrant na pasterkę" .


Marta

"Rodzice, brat, my...dawniej nas było więcej...jeszcze siostra i brat oraz wujostwo. Dziś troszkę mniej, ale też jest super. Staram się by było 12 potraw. Koniecznie strudel, kompot z suszu no i król Karp. Kapusta z grzybami, barszcz na zakwasie, uszka, krokiety, chałka, zupa grzybowa z łazankami. Bratowa robi pierogi z serem bo dzieci lubią. Jest też dorsz,

Zaczynamy o 17 modlitwą a kończymy pasterką

Idziemy z kolorowym opłatkiem do zwierząt w domu, dawniej chodziło się do krów . Zawsze je z poważaniem traktowano. Mówiono, że jak krowa w domu to zawsze jest co zjeść, taka żywicielka domu."


pani Maria, babcia Magdy

Kiedyś wigilii się tak wystawnie nie obchodziło jak dziś, było bardzo skromnie, czasy powojenne, nie było tylu potraw, nie świętowano tak jak dziś, ale była choinka - zwłaszcza wieszana pod sufitem, tzw. sad.


pan Karol

"Zawsze było nakrycie dla wędrowcy i zawsze było łamanie się opłatkiem".


z pamiętnika Zofii Podgórskiej

"Wigilia.

Już naprzód namawiało się jakąś bliską sąsiadkę, żeby po coś przyszła zaraz rano. Bo jeżeli pierwszym gościem był chłop, to wtedy krowa, która się w ciągu roku miała ocielić, to na pewno będzie mieć byczka. A do przysadzenia i chowu każdy chciał tylko cieliczki. Wierzyło się, że co kogo spotka w wigilię, to samo go czeka w całym roku. Dzieci specjalnie pilnowały się żeby nie dostać bicia w ten dzień, bo wtedy niepomyślnie by się im rok zapowiadał. Częste lanie żadnemu się a nich nie uśmiechało. Gotować nic się przez cały dzień nie gotowało. Jodynie upiekło się po parę ziemniaków w popiele, to było śniadanie i koniec. Pościło się. Gospodynie piekły chleb i kołacze. Wieczorem kolacja, Gotowało się sporo potraw, ale wszystko jałowe. Kluski z makiem, karpiele, pieczone ziemniaki ze śledziem, groch z kapustą. Czasem kompot jak gospodyni miała, co ususzonego owocu. Drzewków mało którym domu było, a jak było to obwieszone przeważnie papierkami, nazywało się też wtedy nie drzewko "sad". Resztki jedzenia wynosiło się krowom i wszelakiej gadzinie. Tak samo dawało im się po trochu opłatka. Opłatki nosił w adwencie organista, Kolorowe opłatki zostawiało się do Trzech Króli. Wtedy się z nich robiło "świat" i wieszało u stragarzy. Po wieczerzy gospodyni myła garnki, zaś gospodarz przynosił ze stodoły snopek słomy i robił "kopy" . Liczył ile ma "stajonek" zboża, ile z którego by chciał mieć kop snopków, to robił odpowiednią ilość małych snopeczków. Dziergał po parę kłósek. "Kopy" wieszał też u stragarza, a w św. Szczepana wynosił do pola na zasianą oziminę".



 

Moje Święta z dzieciństwa? Nakrycie dla wędrowca, zapach pastowanych podłóg mieszający się z zapachem sernika na drożdżowym spodzie oraz makowca, tata ubierający choinkę (ja wszystkie ozdoby zawieszałam na jednej gałązce). Bombki - grzybki, Jacek i Agatka, sopelki... Łańcuchy z papieru kolorowego robione w szkole. Wiara w to jaka Wigilia taki cały rok i jeśli kobieta pierwsza przestąpi próg to nie będzie się wiodło (dlatego staram się nie odwiedzać nikogo w ten dzień, przynajmniej z rana). Magia wypatrywania pierwszej gwiazdki...

I niestety mój zapał do śpiewania kolęd. Słuchu ani głosu u mnie za grosz...


35 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Poniedziałek

bobo

Głuchówki

bottom of page