Przejście promowe Czernichów - Brzeżnica. Już tu kiedyś byłam, a dokładnie w Czernichowie. Teraz chcę dostać się na drugi brzeg, zobaczyć z drugiej strony... Zobaczyć jak nas widzą, zobaczyć z bliska to co tam jest.
Auto zostawiam po naszej stronie i przemieszczam się promem. W ostatniej chwili na prom wjeżdżają rowerzyści. Dziś mają za sobą 70 kilometrów, są zmęczeni, ale humory dopisują. Po chwili już jestem z drugiej strony. Pieszo daleko nie mam możliwości dojść, zwłaszcza że chcę iść bliżej brzegu a nie bulwarami. Przy piaszczystej łasze wędkarze. Z jednej i drugiej strony skarpa z wyschniętą trawą uwidacznia jak szła "duża woda". Ciężko po niej się idzie. Zawracam i idę wzdłuż brzegu w kierunku zachodnim i w końcu wracam na prom. Rozmawiam z przewoźnikiem, jest z Czernichowa i docenia uroki miejsca. Do rozmowy dołącza kierowca transportowanego auta i mówi, że ostatnio robił mnóstwo zdjęć z tego miejsca, tak mu się podobało. Mija złota godzina i niedługo będzie zachód. Jestem po "naszej stronie" i idę w kierunku starorzecza. Wszystko topi się w złotej poświacie. Zachód. Słońce zachodzi po naszej stronie.
Kiedy przyjeżdżam dziś - przewoźnik śmieje się z daleka na mój widok. Dziś jednak przejadę autem by dotrzeć dalej. Jadę, a właściwie telepię się po takich dziurach, że muszę jechać na "jedynce". Omijanie dziur tutaj się nie sprawdza - po prostu nie sposób. Wzdłuż bulwarów jest jednak solidna ścieżka rowerowa - a na niej rowerzyści, biegacze, dziewczyny na rolkach. Jest ruch. Malowniczo. Zatrzymuję auto i idę bulwarami - Czernichów mam jak na dłoni. Wynurzający się spomiędzy wierzb kościół wygląda pięknie. Tak nas widzą i to mi się podoba. Podobają mi się też drogi i ścieżki, łąki porośnięte rozłożystymi wierzbami - takimi, w których diabeł siedzi - te, z tej strony, przestronny krajobraz.
Teraz zapraszam na spacer lewym brzegiem Wisły - czyli "o nas u nas"
Pomiędzy
I z drugiej strony
Wszystkim napotkanym osobom dziękuję za rozmowę