A zieloną budkę pamiętasz? Pamiętasz ten zapach świeżego chleba roznoszący się po Nowym Świecie?
Ja nie pamiętam, nie mam takiej możliwości bo w tym czasie biegałam do zupełnie innego sklepu w innym miejscu, ale zamykam oczy i widzę tę drewnianą budkę w kolorze zielonym, czuję zapach świeżego pieczywa i nawet ból dziecięcych nóg zmuszonych do stania w kilometrowej kolejce.
Danuta:
Był drewniany z okiennicami zabezpieczanymi na noc metalową listwą na kłódki. Od początku sklep prowadziła Pani Helena, bardzo cierpliwa, uprzejma i miła osoba. W latach 70- tych i 80-tych cierpliwość musiało wypracować w sobie bardzo wiele osób, w kolejkach stało się po kilka godzin, aby otrzymać jedno opakowanie kawy, herbaty czy np. rajstop. Codziennym rytuałem była kolejka po chleb, był przywożony w godzinach porannych między ósmą, a jedenastą. Chleb był bardzo dobry, przywożony z Czernichowa, a w późniejszym czasie od Pana Malagi z Rybnej.
Marta:
Wspomnienia z tym sklepem nie są dobre. Musiałam stać w gigantycznych kolejkach (reglamentacja na "kartki"). Nie dość że się wystałam to i tak nie kupiłam co chciałam (śmiech).
Beata:
Pamiętam zapach chleba i kolejki oraz "kartki". Małe oczka stojących na palcach dzieci zaglądających przez szybę. Sympatyczną Panią w okienku.
A widok zawsze zaskakiwał - dzieci w tych czasach nie były tak niańczone; zimny wychów.
A co ludzie pod sklepem ze sobą rozmawiali, wszyscy się znali, często to dzieci robiły zakupy. Danuta:
W tamtych czasach nie było dowożenia chleba i odbierania czerstwego, dlatego zamawiano określoną ilość chleba, przewidzianą w oparciu o statystyki dnia poprzedniego. Jeżeli ktoś potrzebował więcej lub chciał być pewny zakupu, stał w kolejce od rana. Kolejka pełniła też funkcję integracyjną, ludzi spotykali się codziennie żartowali, opowiadali o swoich problemach, chorobach, starsze osoby wspominały swoje historie z dzieciństwa lub II wojny światowej, dzisiaj już wielu z tych osób nie ma, pozostały wspomnienia. Zdarzały się też emocje związane z brakiem cierpliwości, szczególnie kiedy „zaradniejsze” osoby zamawiały kolejkę rano i wracały do niej po dłuższym czasie lub w momencie dostawy.
Marta:
Wspomnienia z tym sklepem są super. W późniejszych czasach lody pod kioskiem się jadło, z chłopakami pod kioskiem się umawiałam (śmiech).
Nie pamiętam zielonego kiosku na Nowym Świecie bo nie mam prawa - ale w tym czasie biegałam gdzieś z dzieciakami po osiedlowych uliczkach Krakowa i wywoływałam:
Palec pod budkę bo za minutkę zamykam budkę
Budka zamknięta nie ma klienta
Klient w Warszawie siedzi przy kawie
Inspiracją do przygotowania tego wpisu była rozmowa Ani i Danusi kiedy przeglądałyśmy stare zdjęcia "A zieloną budkę pamiętasz? Pamiętasz ten zapach świeżego chleba roznoszący się po Nowym Świecie?..."
Podziękowania wszystkim, którzy chcieli się podzielić wspomnieniami, szczególne wyrazy wdzięczności dla Danusi Krzanik za zebranie i przygotowanie informacji.