Idę przez pole i wypatruję. Wiadomo czego. Zaglądam między wyrastającą babkę lancetowatą i perz szukając agatów. Podnoszę z ziemi szarą ołowianą kulkę, spłaszczoną ołowianą kulkę. Co do niej nie mam wątpliwości - kulka, pocisk, w domu ją mierzę - 18mm. Nawet byłam trochę zaskoczona - bo byłam pewna, że to kulka ze szrapnela i jakoś tego szrapnela nie mogłam umiejscowić w okolicy.
Zamek Tenczyn. Kiedy podniosę głowę znad pola agatowego należącego do Muzeum Agatów to widzę wieżę. Dorotka - największa, z powiewającą na niej biało-czerwoną flagą. W kolejny weekend przynoszę kulkę na zamek i pokazuję Tomkowi ze Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Galicja, które tego dnia prowadzi na zamku Spotkanie z Orężem XX Wieku. Jeden rzut oka i moja historia ze szrapnelem bierze w łeb.
Zamek Tenczyn - 2 minuty spacerkiem lub 366 lat. Albo ok. 300 metrów w linii prostej z pola agatowego należącego do Muzeum Agatów w Rudnie, na którym szukam skarbów tej Ziemi. Jak kto woli. Najprawdopodobniej trzymam w dłoni kulkę od muszkietu. Okres? Potop Szwedzki. Tu nie było skrzydlatej armii walczącej ze Szwedem. Zamek w Rudnie był oblegany przez rok, wzięty podstępem. 1656 rok - Szwecja - Polska 1:0.
W 1655 r. marszałek wielki koronny Jerzy Lubomirski, ustępując przed Szwedami, ukrył skarbiec koronny w Starej Lubowli na Spiszu, ale rozpuścił fałszywą wieść, że skarbiec znajduje się na Tenczynie. Oddział szwedzki pod dowództwem Kurta Christopha von Königsmarck obległ zamek w 1655 roku i po obronie załogi pod dowództwem kapitana piechoty Jana Dziulę przyjął jego kapitulację, jednak Szwedzi nie dotrzymali warunków układu i wymordowali całą załogę. Po tym, gdy nie znaleźli skarbu koronnego, w lipcu 1656 r. opuścili zamek i spalili.*
Bitwy o zamek nie było, ale działania wojskowe były, a broń to podstawa. To już czasy muszkietów - broni, z której wystrzeliwane były właśnie takie kulki. A kulki były robione na miejscu, czyli niemal na bitewnym polu.
Na ogół każdy żołnierz sam je wyrabiał. Nie było to trudne, ponieważ ołów można z łatwością stopić nad ogniskiem. Do formowania kul służyły specjalne cęgi, które po zaciśnięciu stawały się formą. Po wlaniu metalu i wystudzeniu zwalniano nacisk i wyjmowano kulę wraz z końcówką tzw. nadlewką. Nadmiaru metalu pozbywano się za pomocą tych samych cęgów, odcinając go.**
Nie wiem czy znaleziona kulka jest zbłąkaną czy jedną z wielu w tym miejscu. Być może po kolejnej orce wyjdą z ziemi następne kule, a może jeszcze coś innego nas zaskoczy. Być może przed wiekami stała tam karczma, w końcu pole jest na prostej drodze do zamku.
Można fantazjować i zastanawiać się - pole agatowe czy pole bitewne? Miejsce odpoczynku czy wojennej kotłowaniny? Jak kto woli...
Dziękuję wszystkim, którzy się zaangażowali w pomoc dot. kulki. Kulka pozostanie dokładnie pomiędzy zamkiem a polem gdzie została znaleziona - czyli w Muzeum Agatów jako ciekawostka do obejrzenia.