top of page
  • Zdjęcie autoraKinga

przyczółek Morgi

Kopia zdjęcia. Zdjęcia z końca wojny, które spowoduje, że będę szukała czegoś nie do odnalezienia, brała łopatę do ręki, męczyła ludzi pytaniami i prośbami o pomoc. Niewyraźne zdjęcie z wyraźnymi śladami. Kilka białych nitek biegnących przez Rybną. Te nitki krzyżują się w różnych miejscach.

Sebastian - dziękuję za zdjęcie i za zagadkę na tak długi czas i pomoc w jej rozwiązywaniu i walkę z ziemią przykrywającą kabel.

Nitki - ślady rowów przeciwpancernych, okopu i transzei. Rów przeciwpancerny - przeorany i zasypany dziesiątki razy. Co z kablami? Przeorane wraz z ziemią, wyciągnięte pługiem, zgubione, zapomniane, brak. Co z komorami łączności? Brak. Jedna najprawdopodobniej wyszarpana z ziemi tuż po wojnie, druga zasypana. Już znam ich lokalizacje.

Adam - dziękuję za wszystkie przekazane informacje, które pomogły w ogarnięciu całości obrazu i doprowadzały do rozpaczy bo długo nic nie mogłam zdziałać.

Pozostaje kabel. Na rozgałęzieniach kabla powinny być komory łączności.

Wojskowe kable telefoniczne do łączności z punktami oporu na linii obronnej. Ciągną się od Krzeszowice na południe.

Dostaję dokładną informację jak szedł, jak wyglądał, gdzie mogą być jego pozostałości. W Piekle - ale tam go nie ma. Przechodzę przez Piekło kilka razy, łapię siniaki, tłukę się, błocę wprost niemożliwie, ale kabla nie znajduję. Kabel mnie męczy, wracam do zdjęcia i na Morgi, gdzie od ponad roku męczę gospodarzy tematem kabla i komory.

Przyczółek Morgi - kawałek ziemi z masą wojennych historii. Tak, był kabel. Biorę łopatę do ręki, wiem gdzie kopać - to nieoceniony senior rodu niemal co do kilkudziesięciu centymetrów wskazuje miejsce. Kawałek ziemi, który wyciska ze mnie pot. Nie daję rady - bo jednak wojna to męska rzecz. Przychodzi pomoc. Dla mężczyzny to 10 minut. 10 minut potrzebuje Sebastian by dokopać się do kabla, Cudowny metaliczny dźwięk kiedy łopata uderza w kabel. Kabel - gruby pręt solidnie poskręcanych drutów, świetnie zachowany, Lepiej niż pamięć o nim.

Rów przeciwpancerny na Wrzosach był kopany przez ściągniętych do tej pracy Ślązaków, ten tutaj przez okolicznych mieszkańców w 1944 roku. W pośpiechu - bo odwracały się karty historii. Niewykorzystany, niepotrzebny, zapomniany. Przy okazji dowiaduję się innych ciekawych historii wojennych - np butelki z zapisanymi akcjami. Akcja za akcją, butelka za butelką. W ziemi. Nie mam jednak na razie siły by ich szukać. Wojna to męska rzecz.


Podziękowania

Na froncie wspierali mnie i nie byłoby tego kabla bez: panów Kasperkiewiczów, Sebastiana i Adama.


177 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

wiosna

Poniedziałek

bottom of page