Spacer pomiędzy przedzimiem a wiosną (jeśli coś kiedyś pisałam o przedzimiu ta pora roku powinna nazywać się międzyzimie), w krajobrazowym pasmie czegoś pomiędzy sawanną a buszem. Wyszłam nad Wrzosy za Jaskowcem, Nawet nie było ślisko, co mnie jednak zaskoczyło bo trochę obawiałam się błotnej ślizgawki. Po prawej miałam idąc do góry Lipę - właściwie jej przeczucie, bo samego drzewa nie widziałam, szłam pod skarpą - na poziomie oczu miałam wystająco malowniczo korzenie drzew. Po lewej rozległe pola. Szłam powoli smakując widoki pomiędzy... Pomiędzy skarpą a rozległym.
Co chwilę odwracałam się. To był dobry czas - przedpołudnie z wychodzącym zza chmur słońcem. Przez bezlistne drzewa światło zaglądało w jar jak przez żaluzje okienne. Próbowałam wejść do Jaskowca od góry, ale tu mnie spotkała nieprzyjemna niespodzianka. Teren wciąż był owinięty plątaniną kolczastych jeżyn i innych krzewów o niespotykanie dużych kolcach, które skutecznie broniły przejścia, zejścia i w ogóle jakiejkolwiek aktywności. Dlatego zaczęłam się zastanawiać do jakiej grupy roślinności przypisać tę część Rybnej? "Tworzone przez nie zarośla są silnie zwarte i kłujące, w wielu miejscach niemożliwe do przebycia" pasuje jak ulał? A to wikipedyczny opis "skrabu" lub inaczej buszu. Busz czy zwyczajne chaszcze - łyk powietrza i kilkanaście minut spaceru - bezcenne!