Mijam szlaban i idę drogą przez las. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy byłam ostatni raz pod Czerwonym Kanionem. Więc dziś idę. Główną drogą a później muszę zejść w dół, do strumyka. No tak - nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam, nie pamiętam którą ścieżką najlepiej zejść. W końcu udaje mi się zejść, ale wąska dróżka jest najeżona przeszkodami. Ściana porfiru z prawej, czarne okruchy łupka dolnokarbońskiego z lewej, wyrobisko skalne zarośnięte drzewami z prawej, kabina schroniskowa z lewej… Przede mną rozlewisko wodne, ale zostało tylko 50 metrów.
Czerwony Kanion.
Woda spływa kaskadami. Podeszłam tyle ile mogłam. Dalej pójdzie tylko “on”. Nie pójdzie - poleci! Zobaczę w końcu to co było niedostępne, z tak bliska. Woda spływająca kaskadami a po bokach kolorowe skały.
Chodźcie zobaczyć orlejowski kanion i Wy. Z tak bliska!
Zapraszam na film:
A kto chce zasmakować wody z Czerwonego Kanionu temu podpowiadamy z Trassami jak tam trafić - https://trassy.pl/reco/over/3/1846